Prof. Antoni Dudek: Dla większości lewaków 11 listopada nie jest najważniejszą rocznicą

Święto Niepodległości przed nami. Jedni pójdą w Marszu Niepodległości, inni chcą go blokować. Prof. Antoni Dudek mówi o "ultraprawicowcach" i "lewakach"

Publikacja: 08.11.2011 09:07

Prof. Antoni Dudek: Dla większości lewaków 11 listopada nie jest najważniejszą rocznicą

Foto: W Sieci Opinii


Ubiegłoroczne zamieszki są w tym roku eskalowane. Część ultraprawicowców i lewaków otwarcie liczy na fizyczne starcie. Można powiedzieć, że lewacy są w tej sprawie bardziej aktywni. Teraz ściągają posiłki z Niemiec. Po stronie ultraprawicy, mam na myśli ONR, też chodzi o mordobicie. Nie pomoże też ustalenie odrębnych tras przemarszu, bo i tak zmienią je, żeby się spotkać. Oba ekstremistyczne ruchy napędzają się wzajemną nienawiścią. Zawsze ze sobą walczyli. Zeszłoroczne bójki nie są na szczęście odzwierciedleniem starć z okresu międzywojennego. Wśród manifestujących w II RP zdarzały się nawet ofiary śmiertelne. Niektórzy przynosili na demonstracje broń palną i ciężkie przedmioty. Tradycja obchodów 11 listopada nie jest więc najlepsza.

Historyk zauważa:


Można powiedzieć, że pod tym względem wracamy do II RP. Z tą różnicą, że na prawicy mamy kontynuację ONR z lat 30. Lewica nie ma już partii socjalistycznej, jednej z bardziej agresywnych organizacji. Nie ma też PPS, którego bojówki dawały się we znaki. Mamy za to lewicowych anarchistów.

Dudek podsumowuje:

Skrajnej prawicy przyświeca chęć podkreślenia, że to święto odbudowy państwowości. A w części negatywnej - że narodowi zagrażają mniejszości. Dawniej to byli Żydzi, a dziś mają to być mniejszości seksualne, kosmopolici, międzynarodowa finansjera. A dla radykalnej lewicy najważniejszy jest sprzeciw wobec prawicy.

Dla większości lewaków 11 listopada nie jest najważniejszą rocznicą. Chodzi im tylko o negowanie demonstracji prawicowej. Nie widać w tym głębszego sensu. Chcą się bić pod pretekstem rzekomej walki z faszyzmem, którym organizacje lewicowe złośliwie nazywają wszelką prawicę. Przysłoni to oficjalne obchody, które zwykle były nudne, jeśli porównać je do podobnych świąt na Zachodzie.

Ubiegłoroczne zamieszki są w tym roku eskalowane. Część ultraprawicowców i lewaków otwarcie liczy na fizyczne starcie. Można powiedzieć, że lewacy są w tej sprawie bardziej aktywni. Teraz ściągają posiłki z Niemiec. Po stronie ultraprawicy, mam na myśli ONR, też chodzi o mordobicie. Nie pomoże też ustalenie odrębnych tras przemarszu, bo i tak zmienią je, żeby się spotkać. Oba ekstremistyczne ruchy napędzają się wzajemną nienawiścią. Zawsze ze sobą walczyli. Zeszłoroczne bójki nie są na szczęście odzwierciedleniem starć z okresu międzywojennego. Wśród manifestujących w II RP zdarzały się nawet ofiary śmiertelne. Niektórzy przynosili na demonstracje broń palną i ciężkie przedmioty. Tradycja obchodów 11 listopada nie jest więc najlepsza.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości