Podobnie, jak większość Polaków, patrzyłem na piątkowe wydarzenia z dezaprobatą, niepokojem, obawą. Widzę w tym przejaw anarchizacji życia politycznego w Polsce. (...) Premiera, posła, senatora samej instytucji Sejmu można nie lubić. Trzeba jednak szanować mechanizmy demokratyczne w Polsce. Sejm to jest zawsze serce demokracji. Może źle bić, bić nierówno. Jeśli się obraża, lekceważy, niszczy się autorytet państwa polskiego, to jest skandal.
Prezydent skrytykował blokadę związkowców:
Czym innym jest demonstracja, a czym innym ubezwłasnowolnienie instytucji. Nie ma to nic wspólnego z manifestowaniem swoich poglądów na określoną sprawę. (...) Zabrakło liderom politycznym odwagi w obronie parlamentu jako serca demokracji. Zabrakło solidarności w obliczu zagrożenia autorytetu.
I przestrzegał, aby nie sięgać po wzorce z okresu międzywojennego:
Za chwilę będzie tak, że się wpuści kogoś do parlamentu. Tak już w Polsce było. Jeśli ktoś nie pamięta, niech obejrzy sobie film o śmierci Gabriela Narutowicza. Tam są sceny, gdzie ludzie blokują polski parlament ze względów politycznych. Tam jest brutalizacja dalej posunięta. Jest bicie, różne ekscesy. Jesteśmy na najlepszej drodze do skopiowania tamtych fatalnych mechanizmów.