Warzecha zaczyna od samej możliwości zmiany szefostwa w partii:
Co oznacza nieoczekiwana wygrana Janusza Piechocińskiego z Waldemarem Pawlakiem w wyścigu o prezesurę w PSL? Po pierwsze – czym mało kto dotąd mówił – że PSL jest jedyną obok SLD parlamentarną partią, gdzie w normalny sposób może nastąpić zmiana lidera. Platforma Obywatelska jest zbudowana wokół Tuska, na jego manewrach i intrygach, zaś pożegnanie się z obecnym premierem oznaczałoby wielki skok w niewiadomą. Jeszcze bardziej wodzowskim ugrupowaniem jest PiS, którego bez Jarosława Kaczyńskiego po prostu nie ma. Niezależnie od liczby niepowodzeń, Kaczyński jest w praktyce nieodwoływalny. Nawet Solidarna Polska zbudowana jest na mocno już zużytym kapitale politycznym Zbigniewa Ziobry.
I zastanawia się:
W PSL zmiana prezesa jest możliwa, bo ważny jest nie prezes, ale cel, a tym jest pozostawanie w stanie przyssania się do konfitur, jakie łączą się ze sprawowaniem władzy. A jednak z tego właśnie punktu widzenia wynik wyborów daje do myślenia, bo po co było zmieniać prezesa, dobrze radzącego sobie w koalicyjnej rozgrywce z premierem i zapewniającego dopływ profitów? Jeżeli Piechociński reklamował się jako „zmiana", to o jaką zmianę chodzi?
Publicysta przewiduje, że Piechociński może być trudniejszym partnerem dla Donalda Tuska: