Zdzisław Krasnodębski: Faszyzm używany jest jako słowo-wytrych

Socjolog i publicysta Zdzisław Krasnodębski rozmawia z portalem fronda.pl o dobrym humorze Donalda Tuska i monopolu medialnym w Polsce

Publikacja: 22.11.2012 12:39

Zdzisław Krasnodębski: Faszyzm używany jest jako słowo-wytrych

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Krasnodębski skomentował podsumowanie pięciu lat rządów Donalda Tuska:

Zadziwiające jest dobre poczucie humoru premiera Tuska, widocznie jest uspokojony najnowszymi sondażami, które nie pokazują już tak dużej jak wcześniej przewagi PiS. Szkoda, że w swojej wypowiedzi nie wspomniał o takich zjawiskach, jak wielotysięczne marsze protestacyjne, wymierzone przeciwko jego rządowi, krytyka ze strony związków zawodowych i rosnące niezadowolenie społeczne. Znamy przecież badania, które wskazują na to, jak nisko jest ten rząd oceniany i że sam pan premier nie cieszy się zaufaniem większości społeczeństwa. Szkoda, że Donald Tusk nie przyznał się do tego, że w Unii Europejskiej pełnimy rolę klienta, ograniczającego się do „proszenia się", do liczenia na to, że protektor będzie łaskawy. Niestety, dla rządu premiera Tuska i przede wszystkim dla Polski, bardzo krytycznie należy ocenić jego politykę wschodnią, nie mówiąc już o śledztwie dotyczącym Smoleńska, sprawie ekshumacji. A przecież mamy jeszcze kolejne afery, naciski na sądy, na prokuraturę, jesteśmy świadkami co raz to nowych aktów represji wobec krytyków jego rządów. Niestety, to nie moja ocena się tutaj liczy, ale polskiego społeczeństwa, które po raz drugi powierzyło mu władzę. Paradoksem jest, że wielu Polaków wypowiada się niechętnie na temat rządu, ale gdyby mieli głosować znów poparliby PO.

Zapytany czy można przełamać jakoś monopol medialny, profesor odpowiada:

Przez ostatnie miesiące premier Donald Tusk był w odwrocie, wpłynęła na to afera Amber Gold, kolejne pomyłki przy ekshumacjach. Aż do momentu artykułu w „Rzeczpospolitej" mieliśmy do czynienia z wahnięciem nastrojów, później zaś byliśmy świadkami skutecznego kręcenia Polakom w głowach. W demokracji trzeba wygrać wybory – dlatego potrzebna jest praca u podstaw, pomimo medialnej nawałnicy. Widzimy co się w mediach liczy - przez cały dzień przekonuje się nas, że najważniejszy jest Dreamliner. Wciąż wierzę w zdrowy rozsądek Polaków i to że propagandowy przesyt wpłynie na nich otrzeźwiająco. Zauważmy jak reaguje na niego młodzież – prześmiewczo, to po prostu staje się niestrawne, przybiera postać jakiejś parodii. Patrzę na niektóre propagandowe programy i już się nie denerwuję, one mnie już jedynie śmieszą.

Krasnodębski mówił również o określeniu "faszystkowski", które jest często łączone z tym co prawicowe czy narodowe:

Wiadomo nie od dziś, że faszyzm używany jest jako słowo-wytrych, który w zasadzie nic nie znaczy. Nie stosuje się je po to, żeby opisać jakąś rzeczywistość, większość z tych, którzy się nim posługują, kompletnie nie wiedzą o czym mówią. Nie odróżniają faszyzmu od narodowego socjalizmu, nie wiedzą na czym italo-faszyzm polegał. Taki Leszek Miller zapomina o wszystkich wątkach socjalistycznych, które ideologia ta zawiera. Słowo faszyzm służyło od dawna komunistom do napiętnowania swoich przeciwników, przede wszystkim tych, którzy byli negatywnie nastawieni do ich ideologii. Niestety, łączy się to ze światowym trendem do zakłamywania rzeczywistości i historii – na co mamy dowód chociażby pod postacią „Pokłosia" Władysława Pasikowskiego. Przypuszczam, że z tych względów może on dostać Oskara i będzie się cieszył popularnością w Niemczech. Nie miałem nigdy złudzeń, w przeciwieństwie do Andrzeja Wajdy, że jego „Katyń" nie otrzyma tej nagrody. Oczywiście, w stosunku do tematu podejmowanego przez „Pokłosie" nie można mówić, że problem nie istnieje, on jest jednak obecnie ideologizowany, przesadzony, używany jako maczuga przeciwko pewnej formule polskości. Trzeba się umieć takim fałszom przeciwstawić. Przy okazji kina warto dodać, że istnieje film o Mieczysławie Dziemieszkiewiczu ps. Roj, o Żołnierzach Wyklętych, zrealizowany przez Jerzego Zalewskiego i on z dziwnego powodu nie może być skończony. W normalnym kraju powinny się na taką produkcję znaleźć pieniądze. Niestety, obecnie nie uprawia się polityki historycznej zgodnej z polską racją stanu. Może dojść do sytuacji, że reakcją na taką antypolską propagandę, jaką jest „Pokłosie", będzie ostry, radykalny sprzeciw, że młodzież będzie bardziej narodowa. To jest samo w sobie pozytywne, byle by nie doszło do popadnięcia w drugą skrajność.

Być może takie obrzydzanie polskości wywoła zdrowy odruch społeczeństwa w obronie własnej godności. Niedawno czytałem recenzję książki Jana Grabowskiego w amerykańskim czasopiśmie „The Nation" – był to tekst zwrócony przeciwko wizji Polski bohaterskiej, walczącej z Hitlerem. Autor recenzji twierdził, że określenie „polskie obozy śmierci" ma uzasadnienie historyczne, gdyż nasz kraj w tym czasie stał się „obozem śmierci", a Polacy utrzymywali jego funkcjonowanie. Jeżeli my nie będziemy się temu przeciwstawiać, nie zaprzeczając faktom – także tym negatywnym, które miały miejsce, to w konsekwencji wraz z kolonizacją ekonomiczną będziemy mieć do czynienia z kolonizacją ideową. Albo chcemy być sytymi tubylcami albo chcemy być dumnym, niezależnym narodem. Ja bym wolał, żeby Polacy wybrali tę drugą opcję, nawet gdyby się to nie łączyło z korzyściami ekonomicznymi.  Ale my nie musimy wybierać pomiędzy ubóstwem a dumą, co więcej pewny siebie naród łatwiej dochodzi do bogactwa, niż społeczeństwo przepełnione wstydem.

Krasnodębski skomentował podsumowanie pięciu lat rządów Donalda Tuska:

Zadziwiające jest dobre poczucie humoru premiera Tuska, widocznie jest uspokojony najnowszymi sondażami, które nie pokazują już tak dużej jak wcześniej przewagi PiS. Szkoda, że w swojej wypowiedzi nie wspomniał o takich zjawiskach, jak wielotysięczne marsze protestacyjne, wymierzone przeciwko jego rządowi, krytyka ze strony związków zawodowych i rosnące niezadowolenie społeczne. Znamy przecież badania, które wskazują na to, jak nisko jest ten rząd oceniany i że sam pan premier nie cieszy się zaufaniem większości społeczeństwa. Szkoda, że Donald Tusk nie przyznał się do tego, że w Unii Europejskiej pełnimy rolę klienta, ograniczającego się do „proszenia się", do liczenia na to, że protektor będzie łaskawy. Niestety, dla rządu premiera Tuska i przede wszystkim dla Polski, bardzo krytycznie należy ocenić jego politykę wschodnią, nie mówiąc już o śledztwie dotyczącym Smoleńska, sprawie ekshumacji. A przecież mamy jeszcze kolejne afery, naciski na sądy, na prokuraturę, jesteśmy świadkami co raz to nowych aktów represji wobec krytyków jego rządów. Niestety, to nie moja ocena się tutaj liczy, ale polskiego społeczeństwa, które po raz drugi powierzyło mu władzę. Paradoksem jest, że wielu Polaków wypowiada się niechętnie na temat rządu, ale gdyby mieli głosować znów poparliby PO.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości