Grillowanie wicepremiera Rostowskiego

Choć premier dementuje informacje, jakoby szykował odejście ministra finansów, taka dymisja byłaby mu na rękę. Dałaby satysfakcję ludowcom i zbuntowanemu Jerzemu Buzkowi.

Publikacja: 10.10.2013 02:03

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Co wam strzeliło do głowy – rzucił wczoraj Donald Tusk gdy dziennikarze pytali, co z tą dymisją Jacka Rostowskiego.

Dzień wcześniej Reuters podał, że premier poprosił zaufanych współpracowników, by znaleźli kandydatów do objęcia teki ministra finansów. A Tusk zamiast szybko zdementować tę informację, jeszcze wczoraj rano na Twitterze podgrzewał atmosferę. „Dziś budżet w Sejmie, jutro koniec prac nad OFE, od piątku formalne konsultacje. Trudny etap za nami, w listopadzie nowe otwarcie". Trudno nie uznać tego za aluzję do rekonstrukcji rządu po załatwieniu najważniejszych spraw, którymi zajmuje się Rostowski.

Premier współczuł wczoraj ministrowi, któremu jest przykro, gdy czyta informacje o swej dymisji. To fakt. Ale właśnie z tego powodu trudno uwierzyć, że to on rozpuszcza informacje o własnej dymisji. W Sejmie aż huczy od plotek, że pierwszy – jeszcze w sierpniu – przeciek dotyczący możliwej dymisji Rostowskiego pochodził z otoczenia Donalda Tuska. Również we wtorkowej depeszy Reuters powoływał się na rozmówców z otoczenia szefa rządu.

Zresztą pochylanie się premiera nad przykrościami, jakie spotykają Rostowskiego nie wygląda szczerze. W połowie lutego premier rzucił na konferencji prasowej, że zamierza wymienić ministrów w swym gabinecie. Przez tydzień komentatorzy zastanawiali się, kto straci stanowisko i kto może na nowo znaleźć się w rządzie. Ministrowie źle wówczas odebrali taką grę swojego szefa, ponieważ przez kilka dni każdy z nich zastanawiał się, czy to nie na niego padnie.

Trudno więc nie odnieść wrażenia, że i dziś jesteśmy świadkami grillowania ministra finansów. Z jednej strony premier Tusk nie lubi bowiem podejmować decyzji pod naciskiem mediów. Z drugiej strony często wypuszcza przecieki po to, by przetestować reakcję opinii publicznej lub rynków finansowych. I być może właśnie dziś testuje, jak zareagowałyby one na odejście Rostowskiego.

Tym bardziej że taka dymisja byłaby Tuskowi na rękę z kilku powodów. Premier zapowiedział już kilka miesięcy temu rekonstrukcję rządu na półmetku kadencji, która wypada w listopadzie. By przyniosła ona efekt wizerunkowy, Tusk musi odwołać ważnego ministra. W ciągu ostatnich miesięcy wymienił szefów resortu sprawiedliwości, spraw wewnętrznych, skarbu, w ubiegłym roku zmienili się ministrowie gospodarki i rolnictwa. Tym razem nie może się więc skończyć na kosmetycznej zmianie np. w MEN.

Ale jest jeszcze inny powód. Reformę OFE, którą pilotuje Rostowski, krytykuje jej współautor Jerzy Buzek. W ubiegłym tygodniu pisał na Twitterze: „Ostatnie wypowiedzi Rostowskiego w stosunku do Balcerowicza, pełne insynuacji, są skandaliczne i poniżej wszelkich standardów". Jeśli Tusk musiałby wybierać między niepopularnym ministrem finansów a zbierającym setki tysięcy głosów w wyborach Buzkiem, racjonalne byłoby postawienie na tego ostatniego. Dymisjonując Rostowskiego, upiekłby kilka pieczeni na jednym ogniu: dał satysfakcję nielubiącym go ludowcom, uspokoił własną partię i w dodatku zatrzymał w PO Jerzego Buzka.

Co wam strzeliło do głowy – rzucił wczoraj Donald Tusk gdy dziennikarze pytali, co z tą dymisją Jacka Rostowskiego.

Dzień wcześniej Reuters podał, że premier poprosił zaufanych współpracowników, by znaleźli kandydatów do objęcia teki ministra finansów. A Tusk zamiast szybko zdementować tę informację, jeszcze wczoraj rano na Twitterze podgrzewał atmosferę. „Dziś budżet w Sejmie, jutro koniec prac nad OFE, od piątku formalne konsultacje. Trudny etap za nami, w listopadzie nowe otwarcie". Trudno nie uznać tego za aluzję do rekonstrukcji rządu po załatwieniu najważniejszych spraw, którymi zajmuje się Rostowski.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Wiadomo, kto przegra wybory prezydenckie. Nie ma się z czego cieszyć
Publicystyka
Pytania o bezpieczeństwo, na które nie odpowiedzieli Trzaskowski, Mentzen i Biejat
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Brudna kampania, czyli szemrana moralność „dla dobra Polski”
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jaka Polska po wyborach?
Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi