W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się o sobie sporo gorzkiej prawdy (a właściwie "Prawdy". Lub jeszcze właściwiej "Komsomolskiej Prawdy"). Europa, a szczególnie Polska, to liczący na krwawą rewolucję neoimperialiści chcący rozedrzeć Ukrainę na pół i pozbawić ją niepodległości . Realizują przy tym rzecz jasna dyrektywy płynące z Waszyngtonu. Do tej pory jednak prawdy te objawiane były głównie przez rosyjskie media. Nieoczekiwanie, do symfonii przyłączył się New York Times. Na jego łamach ukazał się dziś sympatyczny tekst amerykańskiego politologa - rusycystę Nicolaia Petro z Uniwersytetu Rhode Island.
Tak Rosjanie, jak i Ukraińcy uważają się za europejskie narody należące do cywilizacji zachodniej. W obu krajach większość ludzi opowiada się za członkostwem w Unii Europejskiej.
- na wstępie autor. I choć twierdzenia to raczej wątpliwe (szczególnie jeśli chodzi o Rosję), Petro zadaje pytanie: Jak więc Unia zdołała zaprzepaścić tak korzystną dla siebie sytuację?
Ależ to elementarne, Watsonie. Odpowiedź brzmi: ponieważ zmusiła Ukrainę do walki z Rosją, z którą "ma historyczne i kulturalne związki z sowieckich czasów". W ten sposób - odmawiając jednoczesnej integracji Ukrainy z ze Związkiem Celnym (a domyślnie z Unią Eurazjatycką) i z Unią Europejską, Europa zaprzepaściła na "pogłębienie relacji z Rosją".
A ponieważ większość Ukraińców tradycyjnie uważa Rosję za najbliższego i najbardziej przyjaznego sąsiada, czy może dziwić, że byli zszokowani, kiedy postawiono ich przed takim wyborem?