Solidarna Polska nad krawędzią

Jeśli partii Zbigniewa Ziobry nie uda się obronić klubu parlamentarnego, znajdzie się na równi pochyłej.

Publikacja: 24.02.2014 04:00

Liderzy Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski

Liderzy Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski Łukasz Solski

Początek lutego, studio Telewizji Republika. Jeden z liderów Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry Jacek Kurski czeka na wejście do studia.

Dyskusja na wizji się przedłuża. Europoseł Kurski jest zły, bo musiał wcześniej wyjść z radia, by dotrzeć na daleki warszawski Ursynów. Daje prowadzącemu sygnały, że pora kończyć. Gdy to nie pomaga, zaczyna głośno pukać w szklane drzwi studia, domagając się zakończenia trwającej audycji.

Kurski to ostatnia osoba, która powinna mieć pretensje za opóźnienia, nawet jego partyjni koledzy przyznają, że nie jest zbyt punktualny. ?– Jacek potrafi oczarować człowieka, ale jeśli chodzi o dotrzymywanie terminów, to jest koszmarny – mówi nam jeden polityk z Solidarnej Polski.

W ugrupowaniu Ziobry znaleźli na to sposób. Gdy zapraszają go na spotkanie z sympatykami, które zaczyna się np. o 13, to umawiają się z nim godzinę wcześniej. – Wtedy jest cień szansy, że przyjedzie o właściwej porze – śmieje się nasz rozmówca.

Kurski w ostatnim czasie ma jednak prawo być nerwowy nie tylko z powodu jednej opóźnionej audycji.

Oficjalnie ruszyła kampania przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Walka toczy się nie tylko o przetrwanie partii, ale również o kolejne 5 lat w PE dla Kurskiego, Ziobry i Tadeusza Cymańskiego. Oni trzej obsadzili okręgi, w których ziobryści mają szanse na mandat.

Ale do wyborów jeszcze daleko, a problemów przybywa.

Klub Solidarnej Polski liczy dziś 17 osób. Żeby istnieć, musi mieć co najmniej 15 członków. Ale opuścił go ostatnio poseł Piotr Szeliga, a poseł Marzena Wróbel nie kryje, że jest na liderów obrażona.

– Nie utrzymujemy relacji, odkąd zostałam ukarana za głosowanie dotyczące wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska – przyznaje. SP nie poparła wtedy tego wniosku, bo był on związany z lansowaną przez Prawo i Sprawiedliwość ideą powołania rządu technicznego Piotra Glińskiego. Wróbel spotyka się z władzami klubu parlamentarnego jedynie w sprawach edukacji, którą zajmuje się w Sejmie. Odrzuca wszystkie próby zażegnania konfliktu.

Według naszych informacji przygotowuje się do wyborów samorządowych w Radomiu. – Pozwoli pan, że jeśli się na to zdecyduję, to ogłoszę to najpierw mieszkańcom mojego okręgu – ucina pytania „Rz".

SP straciła ostatnio jednego posła. Ale to niejedyny problem tej formacji

– Do wyborów klub SP nie będzie istniał – mówi nam jeden z wpływowych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Tych zakusów liderzy ugrupowania są świadomi. Mówił o tym w rozmowie z „Rz" Kurski, pytany o przebieg rozpoczętej kampanii wyborczej. – Spodziewamy się podobnych akcji oczerniania jak podczas wyborów na Podkarpaciu. Z próbą demontażu naszego klubu włącznie – ocenił.

Choć rzecznik klubu Patryk Jaki stara się robić dobrą minę. – To samo PiS mówił dwa lata, rok temu, a my nadal istniejemy – przekonuje. – Proszę przypomnieć sobie, na jakim politycznym marginesie byli kiedyś Donald Tusk i Jarosław Kaczyński – dodaje.

Kłopotem dla SP mogą być również trudności, z jakimi mierzy się inna prawicowa partia – Polska Razem Jarosława Gowina. Chodzi o Przemysława Wiplera, który z PRJG się w ubiegłym tygodniu rozstał. Wipler deklarował chęć pójścia razem z Januszem Korwin-Mikkem.

W Sejmie zaś huczy od plotek, że na bazie posłów SP miał tworzyć koło związane z Kongresem Nowej Prawicy Korwin-Mikkego. Choć dziś wiele wskazuje na to, że Wipler ostatecznie z Korwin-Mikkem się nie dogada, Solidarna Polska nie ma powodów do zadowolenia.

Nastrój w SP oddaje również dobrze sytuacja z ostatniego posiedzenia Sejmu. Do polityka partii Ziobry podchodzi minister rolnictwa Stanisław Kalemba z PSL. Jego partia radzi sobie nieco lepiej niż SP, ale balansuje na granicy progu wyborczego.

– A w waszych wewnętrznych sondażach progu nie przekraczamy? – pyta z nadzieją ziobrysta. – Szczerze mówiąc, to nie wiem. Nie interesowałem się tym – odpowiada Kalemba.

SP pociesza się, że sprzyja jej kalendarz wyborczy. Wybory do PE mają być najłatwiejsze organizacyjnie dla małych partii. Jednak tuż po nich są wybory samorządowe i to na nich skupia się uwaga większości członków ugrupowania.

Partię Ziobry może zniszczyć to, co było jej siłą. Przed wyborami parlamentarnymi w 2011 r. środowisko skupione wokół byłego ministra sprawiedliwości zwróciło się z ofertą pomocy do polityków, którzy startowali z list PiS, ale z dalekich miejsc przez konflikt z kierownictwem lub lokalnym liderem.

Dzięki wsparciu Ziobry i dużej popularności w swoim okręgu udało im się zdobyć mandaty, mimo że nie mieli najlepszej pozycji wyjściowej. W Wielkopolsce Andrzej Dera z czwartego miejsca pokonał lidera listy Andrzeja Waśkę, który do Sejmu nie wszedł.

Teraz politycy SP chcą zdyskontować tę popularność. Właściwie każdy polityk tej formacji ma plan B, który obejmuje start w wyborach samorządowych.

Patryk Jaki chce być prezydentem Opola, Arkadiusz Mularczyk Nowego Sącza, a Beata Kempa w przypadku niepowodzenia zawsze może wykorzystać popularność w rodzinnym Sycowie.

Jaki przekonuje jednak, że jeśli udałoby im się w maju przekroczyć próg wyborczy, to tendencje się odwrócą. – Wtedy nasz klub stanie się atrakcyjnym miejscem dla ludzi, którzy skonfliktowali się w PiS, a takich nie brakuje – zapewnia.

Wiele wskazuje jednak na to, że Jarosław Kaczyński nie zamierza do tego dopuścić.

Początek lutego, studio Telewizji Republika. Jeden z liderów Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry Jacek Kurski czeka na wejście do studia.

Dyskusja na wizji się przedłuża. Europoseł Kurski jest zły, bo musiał wcześniej wyjść z radia, by dotrzeć na daleki warszawski Ursynów. Daje prowadzącemu sygnały, że pora kończyć. Gdy to nie pomaga, zaczyna głośno pukać w szklane drzwi studia, domagając się zakończenia trwającej audycji.

Pozostało 92% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości