Takiego wewnętrznego kryzysu między koalicjantami jeszcze nie było. W piątek z mównicy sejmowej Waldemar Pawlak zasugerował, że nadzorowane przez Platformę służby specjalne celowo najechały na dom i biura szefa Klubu PSL Jana Burego, aby zmusić ludowców do zagłosowania za pozostawieniem na stanowisku szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Odwołania Sienkiewicza jako bohatera afery taśmowej domagała się cała opozycja – od PiS przez SLD aż po Twój Ruch.
To od głosów ludowców zależało więc, czy Sienkiewicz pozostanie w rządzie czy też zostanie odesłany na polityczną emeryturę. A zatem Pawlak wybrał idealny moment, aby po półtora roku politycznego wygnania znów o sobie przypomnieć.
Rozgrywka Pawlaka polegała na opóźnianiu głosowania nad dymisją Sienkiewicza do 22 lipca. To także nieprzypadkowa data – cztery dni później zbiera się Rada Naczelna PSL, która ma zdecydować, czy szefem ludowców pozostanie znienawidzony konkurent Pawlaka – Janusz Piechociński. Według naszych rozmówców w PSL, Pawlak przygotował cały plan zmierzający do usunięcia Piechocińskiego, z którym przegrał wybory na prezesa PSL jesienią 2012 r.
Elementem tego planu było granie na wewnątrzpartyjnej „zielonej" lojalności działaczy PSL. ?W prywatnych rozmowach Pawlak krytykował Piechocińskiego za to, że – wbrew buńczucznym zapowiedziom – nie potrafił wymusić na Tusku dymisji Sienkiewicza. W czwartkową noc – po przeszukaniach CBA – Pawlak odwiedził Burego w sejmowym hotelu, gdzie długo rozmawiali w cztery oczy. To był zręczny ruch. Pawlak zdobył dla swej akcji cichą akceptację Burego, który wcześniej najmocniej naciskał na posłów PSL, by głosowali w obronie Sienkiewcza. Zmiana opinii szefa klubu mogła spowodować pęknięcie wśród ludowców.
Dlatego kluczowe było to, że Piechociński, a wraz z nim inny oponent Pawlaka, minister rolnictwa Marek Sawicki, przekonali w piątek Burego, że przeciąganie sprawy może się obrócić przeciwko niemu. Dlatego w sejmowym głosowaniu nad Sienkiewiczem Pawlak został sam jak palec.