Jednym z moich ulubionych archetypów postaci występujących w polskim życiu publicznym jest ten, który nazwałbym "inteligenckim oszołomem". Jest to zwykle pan (rzadziej - pani) w dość podeszłym wieku, w jakimś stopniu zasłużonym, co , który - świadomie lub nie - buduje wokół siebie aurę oczytanego intelektualisty. Dlatego kiedy mówi, to mówi z namaszczeniem, powoli cedząc każde słowo, a ton jego głosu dobitnie wskazuje, że wie, co mówi. Ostatecznie zaś potwierdzają to trochę staromodne, lecz bardzo mądrze brzmiące słownictwo. Ta maniera, w połączeniu z autorytetem z czasów minionych daje mu niemal całkowity immunitet, licencję na mówienie największych nawet bzdur, które w mniej dystyngowanych ustach mogłyby prowokować tylko ironiczny uśmiech.
Wiele jest postaci przyjmujących tę wygodną pozę i wchodzących w ten archetyp: wystarczy pomyśleć o Stefanie Bratkowskim, Jacku Żakowskim, a także o wielu prawicowych profesorach i publicystach. Być może jednak najlepszym przedstawicielem tego archetypu jest jednak profesor Wiktor Osiatyński, prowadzący w TOK FM program o komicznym tytule "Zrozumieć świat".
Tytuł jest komiczny dlatego, że w programie występują niemal wyłącznie goście, z którymi się pan profesor zgadza. W rezultacie słuchacze mogą się delektować całą godziną wzajemnego - że tak sięgnę do języka dyplomacji - "robienia łaski" i utwierdzaniu się w posiadanych już poglądach.
Poglądach, które ostatnio zresztą mimo spokojnego i eksperckiego tonu profesora zaczynają się radykalizować i przypominać byle oszołoma. Ledwie kilka tygodni temu Osiatyński domagał się zniesienia konkordatu, bo sprawił on, że "religia - w swoich założeniach oparta na miłości bliźniego - ustąpiła miejsca instytucji ferującej wyroki, ziejącej jadem, nienawiścią i zemstą".
Jeszcze dalej poszedł zaś wczoraj, kiedy porównał polskich "fundamentalistów" do ich fundamentalistów islamskich. Porównanie to nie rzecz jasna jest niczym nowym - od dawna przecież funkcjonuje pojęcie "katotalibanu". Jednak o ile zwykle wypowiedziane jest ono jako hiperbola (i wypowiadana jest przez znanych krzykaczy-oszołomów), o tyle pan profesor używa go zupełnie poważnie, ani na chwilę nie zmieniając swojego uczonego tonu. Tematem wczorajszej rozmowy z prof. Piotrem Winczorkiem były globalne światopoglądowe zmiany, które jak wahadło przechylają się raz w jedną, raz w drugą stronę. Co było świetnym pretekstem do uderzenia w krajowych "katoli".