Odejść jak Bartłomiej Sienkiewicz

Bartłomiej Sienkiewicz żegna się ze swoim urzędem w niepodrabialnym stylu.

Publikacja: 19.09.2014 18:55

Bartłomiej Sienkiewicz

Bartłomiej Sienkiewicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Co by złego nie mówić o Bartłomieju Sienkiewiczu - a można by mówić dużo - to jedno trzeba mu przyznać: ma swój styl. Nie jest to może styl zbyt elegancki i zbyt przyjemny,  ale bez wątpienia niezwykle barwny, co samo w sobie - jak się okazuje po żenująco nijakim i rozedrganym przedstawieniu rządu przez Ewę Kopacz - może wystarczyć, byśmy jeszcze zatęsknili za odchodzącym ministrem. A jeśli nie za nim samym, to przynajmniej za jego talentem do bon motów i  wypowiadania filmowych wręcz kwestii, spośród których wiele już zdążyło trafić do klasyki polszczyzny. "Idziemy po was",  "Państwo istnieje tylko teoretycznie", nie wspominając już o "kamieni kupie". Sienkiewicz był pod tym względem niewyczerpaną wręcz fontanną. Dlatego nie dziwi sposób, w jakim pożegnał się ze swoją rolą w rządzie.

Zrobił to podczas piątkowego wywiadu w RMF FM, gdzie po swojemu, wśród językowych fajerwerków, z otwartą przyłbicą i bez krzty wstydu odpowiadał na pytania aforyzmami, które jeśli nie wejdą, to powinny wejść do kanonu polskiej polityki.

I nic to, że głos jego i dyspozycja wskazywała na problemy z golenią, a naprzeciw siebie miał siebie miał będącego w świetnej formie i  - cytując innego klasyka - ostrego jak brzytwa Konrada Piaseckiego.

Dlatego kiedy dziennikarz zapytał go, co robił w restauracji Sowa i Przyjaciele i czy nie żałuje słów, które tam powiedział, ten odpowiedział dziarsko, bez skrupułów:

Wie pan co, "Bieługa" to jest dobra wódka. Dobra restauracja ma swoje prawa. Ja jestem trochę człowiekiem biesiadnym, w związku z tym też rozumiem pewne konsekwencje, które ponoszę z tego tytułu

Czy to nie piękne? To była jednak dopiero rozgrzewka biesiadnego ministra (który rzeczywiście wyglądał na mocno "rozgrzanego"), który bez wątpienia świetnie się bawił odpowiadając na pytania Piaseckiego.

Piasecki: A może pan powiedzieć, gdzie są te scenariusze pisane obcymi alfabetami? Gdzie są te obce służby? Gdzie są te spiski, o których mówił trzy miesiące temu premier?

Sienkiewicz: Nie powiedziałem ani jednego słowa o obcych alfabetach.

Piasecki: Premier powiedział.

Sienkiewicz: Proszę pytać szefa Rady Europejskiej.

Piasecki: No tak, bo już jego nie zapytam. Pan tego nie mówił, wobec czego nie ma osoby, którą można dzisiaj o to zapytać.

Sienkiewicz: Jak pan ładnie poskładał te dwie rzeczy!

Po tej kwestii, nasz szermierz słowa oddał się swojej ulubionej bodaj roli. Roli twardego szeryfa.

Przez te 1,5 roku naprawdę nadepnąłem na wiele interesów w Polsce. Wykonując swoją funkcję ministra spraw wewnętrznych, zdaję sobie sprawę z tego, że moja lista wrogów gwałtownie urosła i powiem panu jeszcze więcej - jestem z tego dumny. (...) Ja wiem jedno - jak się robi swoje na twardo, to prędzej czy później zawsze przychodzi odpowiedź i tą odpowiedź trzeba znieść.

Po tej części przyszła natomiast część aforystyczna. W złotych myślach Sienkiewicza widać ślady tyleż Clausewitza, co Paulo Coelho:

"Polityka jest tak cudownym żywiołem, w którym czy wiatr, czy słońce, czy deszcz, czy huragan to nie jest to, co żeglarz jest w stanie odgadnąć."

"Jak ktoś zostaje etatowym doradcą to znaczy, że doradcą nie jest. Doradcą się jest wtedy, kiedy się nie ma etatu"

- wycedził, po czym z szelmowską miną dał do zrozumienia, że mimo zapowiedzi z polityki nie odejdzie, lecz będzie takim właśnie nieetatowym doradcą, szarą eminencją, kardynałem Richelieu.

Zakończył zaś równie mocno, jak zaczął. Podsumowując swoje rządy, stwierdził hardo, niczym główny bohater filmu noir (do perfekcji brakowało tu tylko papierosa niedbale trzymanego w kąciku ust):

Moje rozmowy z ludźmi, z którymi pracowałem przez 19 miesięcy, pozwalają mi jutro, w poniedziałek [rozmowa miała miejsce w piątek-przyp.red] wyjść z tego ministerstwa z podniesionym czołem.

I spojrzeć sobie prosto w oczy w lustrze?

Sobie i każdemu obywatelowi na ulicy.

Napisy. Kurtyna. The End.

Sam tekst nie jest jednak niestety w stanie oddać geniuszu tej rozmowy. To trzeba zobaczyć. Przeżyć.

Co by złego nie mówić o Bartłomieju Sienkiewiczu - a można by mówić dużo - to jedno trzeba mu przyznać: ma swój styl. Nie jest to może styl zbyt elegancki i zbyt przyjemny,  ale bez wątpienia niezwykle barwny, co samo w sobie - jak się okazuje po żenująco nijakim i rozedrganym przedstawieniu rządu przez Ewę Kopacz - może wystarczyć, byśmy jeszcze zatęsknili za odchodzącym ministrem. A jeśli nie za nim samym, to przynajmniej za jego talentem do bon motów i  wypowiadania filmowych wręcz kwestii, spośród których wiele już zdążyło trafić do klasyki polszczyzny. "Idziemy po was",  "Państwo istnieje tylko teoretycznie", nie wspominając już o "kamieni kupie". Sienkiewicz był pod tym względem niewyczerpaną wręcz fontanną. Dlatego nie dziwi sposób, w jakim pożegnał się ze swoją rolą w rządzie.

Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne