Powodów tego nienagłaśniania wizyty polskiego ministra spraw zagranicznych w najważniejszym kraju świata może być kilka.
Pierwszy, całkiem optymistyczny, dyplomacja nawet w erze wszechwładnego Internetu i portali społecznościowych posługuje się metodami dyplomatycznymi. Czyli działa po cichu, długofalowo, nie dba o tani poklask, lecz o interesy państwa, niezależnie od tego, ile jeszcze u władzy pozostanie minister i jego koledzy partyjni.
Drugi, mniej optymistyczny, z tej wizyty niewiele wyniknie. Szczerze mówiąc sugerują to wypowiedzi ambasadora naszego kraju w Waszyngtonie Ryszarda Schnepfa dla Polskiej Agencji Prasowej.
Oto kilka z nich:
Czyli kontrowersyjne sprawy się nie pojawią, bo po co denerwować gospodarzy. Nie usłyszymy też żadnych zobowiązań amerykańskich w sprawie bezpieczeństwa naszego kraju, Kerry nawet nie odpowie na pytania polskich dziennikarzy na konferencji prasowej.