Teraz jednak sytuacja się odwraca. W środę Zgromadzenie Narodowe ma przegłosować ustawę, która da francuskim służbom podobne uprawnienia, jakimi NSA od lat cieszyła się w ramach Patriot Act. W imię mało precyzyjnych celów, takich jak zapewnienie bezpieczeństwa państwa i jego suwerenności, podsłuchiwany będzie mógł być każdy i to bez większych ograniczeń.
Zmiana stanowiska Paryża to oczywiście efekt styczniowego ataku na redakcję satyrycznego pisma „Charlie Hebdo". Szok, jaki wydarzenie to spowodowało we francuskim społeczeństwie, był porównywalny z zamachami 11 września na Nowy Jork i Waszyngton. Francuzi nagle uświadomili sobie, że integracja siedmiomilionowej mniejszości muzułmańskiej pozostawia wiele do życzenia i jeśli służby bezpieczeństwa jeszcze raz nie zdołają powstrzymać ataku terrorystycznego, tragedia może być o wiele większa. Tym bardziej że Francja ma wielu wrogów w świecie muzułmańskim, gdzie tylko w ostatnich latach interweniowała w Libii, Syrii, Mali, Afganistanie.