1 maja 2016 r. nastąpi kolejny rozbiór Polski. Tak przynajmniej uważają ci, którzy w prawie do nabywania przez obcokrajowców polskiej ziemi widzą zagrożenie dla naszej niepodległości. Właśnie 1 maja przyszłego roku skończy się 12-letni okres ochronny, który wynegocjowaliśmy z Unią Europejską na swobodny obrót polskimi gruntami rolnymi. Moim jednak zdaniem w najbardziej żywotnym polskim interesie jest to, by jak najwięcej naszej ziemi było kupowane przez Amerykanów, Niemców, Żydów i wszystkich, którzy byliby tym zainteresowani.
Oprócz bowiem oczywistych korzyści ekonomicznych takie powszechne posiadanie naszych gruntów przez obcokrajowców znacząco wzmocniłoby także nasze bezpieczeństwo międzynarodowe i odstraszyło potencjalnych agresorów.
Szkodliwa ponadpartyjna jedność
Gdy 25 czerwca 2015 r. Sejm przyjmował ustawę mającą przygotować nas na ów „czwarty rozbiór", jedynie dwóch posłów zagłosowało przeciw jej kuriozalnym przepisom, a dwanaścioro wstrzymało się od głosu.
Tymi dwoma sprawiedliwymi byli Ryszard Kalisz oraz Marek Poznański (niezrzeszony, kiedyś Ruch Palikota), wśród wstrzymujących się zaś byli liderzy SLD z Leszkiem Millerem na czele. Cała reszta Wysokiej Izby zgodnie opowiedziała się za tym, by nabywanie polskiej ziemi było jak najbardziej utrudnione dla cudzoziemców i by jak najskuteczniej ich do tego zniechęcić.
Nie stracimy niepodległości
Wprowadzono przepis, że aby nabyć grunt, należy być obywatelem gminy, w której chce się dokonać zakupu od co najmniej pięciu lat. Uchwalono także zakaz sprzedaży ziemi podmiotom, które już dysponują gospodarstwami o powierzchni powyżej 300 ha, oraz wpisano dziesięcioletni zakaz handlu nabytymi już gruntami.