Dbając o siebie i najbliższe otoczenie, przyzwyczailiśmy się do funkcjonowania w swoich własnych „pieczarach", gdzie prowadzimy małe, „jaskiniowe" interesiki. Nauczyliśmy się przedkładać własną korzyść nad dobro wspólne. Zdarza nam się oszukiwać, nawet w błahych sprawach, przez co nie ufamy sobie nawzajem. W efekcie całe nasze społeczeństwo oraz sektor biznesu ponoszą ogromne koszty weryfikacji uczciwości drugiej strony. Sami generujemy problemy, które później przeszkadzają nam w codziennym życiu.
Z drugiej strony rzadko staramy się budować wzajemne zaufanie, bo w większości przypadków jego brak jest naturalną postawą, doskonale dostosowaną do środowiska, w którym żyjemy. Bo przecież „normalne" dla nas jest, że np. nie wierzymy sprzedawcy używanego auta. „On na pewno chce nas oszukać" – myślimy. Do ceny samochodu dorzucamy więc koszt dojechania na warsztat, pieniądze wydane na przegląd, nie wspominając już nawet o zmarnowanym czasie. Podobnie nie ufamy sobie na ulicy, w pracy czy w biznesie. Nie można się temu dziwić, bo przecież nie zawsze jesteśmy uczciwi. Z punktu widzenia przystosowania nasza „zapobiegliwość" jest jak najbardziej uzasadniona.
Ale to błędne koło można zatrzymać. Potrzebujemy zmiany mentalnej, dzięki której ucywilizujemy relacje zachodzące między Polakami. Rozpocząć powinniśmy od edukacji. Nasze dzieci zarówno w domu, jak i w szkole przygotowywane są na „wczorajszą" konieczność przetrwania, a nie na wyzwania jutra. Pozwólmy im samodzielnie myśleć, uczmy je uczciwości oraz otwartości. Sprzeciwmy się cwaniactwu i oszukaństwu, które zbyt często traktuje się w Polsce jako cechy pożądane. Osoby, które wpychają się do kolejki czy ściągają na egzaminach, częściej spotyka uznanie niż ostracyzm. A przecież te zachowania są nieuczciwe. Nie wpajajmy złych postaw młodym ludziom, a sami z siebie nie będą w ten sposób postępowali.
Zwróćmy uwagę także na samych siebie. Zapomnijmy przez chwilę o zapobiegawczości i zaufajmy drugiemu człowiekowi. Odłóżmy na bok logikę przetrwania i nie czerpmy satysfakcji z drobnego cwaniactwa. Kiedy choć na chwilę wyrwiemy się z tej polsko-polskiej wojny podjazdowej i opuścimy tarczę na znak pokoju, dołożymy swoją cegiełkę do rozwoju całego społeczeństwa.
Autor jest byłym prezesem Kompanii Węglowej SA, a wcześniej LW Bogdanki SA