Piszę „niewiele”, bo oczywiście kolejna porcja oskarżeń o szemrane związki Karola Nawrockiego ze światem przestępczym może wpłynąć na decyzję tych, których głosów potrzebuje Rafał Trzaskowski. Chodzi rzecz jasna o elektorat niezdecydowanych. To o ich mobilizację toczy się gra. Stąd niedawne wiecowe przeprosiny Donalda Tuska za brak obiecanych reform rządowych czy cytowanie przez premiera tak patologicznych postaci jak Jacek Murański. Jest to zabieg bardzo ryzykowny (publicystyczne sklejenie postaci Murańskiego z artykułem Onetu osłabia sam tekst), no ale przecież ryzykowne było też „piwo z Mentzenem”. Spotkanie towarzyskie Radosława Sikorskiego i Rafała Trzaskowskiego z liderem Konfederacji mogło przecież zniechęcić ideowych wyborców lewicy i zmobilizować antyplatformerską część Konfederacji.
Czytaj więcej
Co się wydarzy w ostatnich dniach kampanii? Rośnie presja na skrzydłach Nawrockiego i Trzaskowski...
Teflonowy Nawrocki i wolty ideowe Trzaskowskiego
Oskarżenia o związki Karola Nawrockiego z sutenerami mogą wpłynąć na tych, którzy jeszcze nie zdecydowali się, na kogo oddadzą głos w Dzień Dziecka (znamienne, że najbardziej infantylna i żenująca kampania w III RP ma finał w tym właśnie dniu), z jeszcze jednego powodu. Otóż pojawia się argument, że skoro sztab PiS mógł nie wiedzieć o kontrowersjach z przeszłości swojego kandydata, to czy mamy pewność, że służby obcych państw nie zdobędą obyczajowych haków na prezydenta Nawrockiego? To zasadne pytanie. Radosław Sikorski (jego tournée po mediach jest też istotnym elementem walki o głosy centroprawicy) powiedział w poniedziałek w Kanale Zero, że przywódcy obcych państw będą zwracali uwagę na taką, a nie inną przeszłość Karola Nawrockiego, co może wpłynąć na ich percepcję naszego kraju. To również mocny argument, choć można z nim polemizować w czasach rządów takich ludzi jak Donald Trump.
Zarówno Trump, jak i Nawrocki regularnie mierzą się z zarzutami, które jeszcze kilkanaście lat temu by politycznie ich utopiły.
Przywołuję Trumpa w kontekście ostatnich zarzutów wobec Nawrockiego z jeszcze jednego powodu. Otóż zarówno Trump, jak i Nawrocki regularnie mierzą się z zarzutami, które jeszcze kilkanaście lat temu by politycznie ich utopiły. Pamiętamy, co wyeliminowało z wyborów prezydenckich Włodzimierza Cimoszewicza i co wpłynęło na porażkę w USA Johna Kerry’ego z Bushem juniorem. Pamiętamy, jakie trzy słowa utopiły rząd Leszka Millera podczas afery Rywina. Tak, żyliśmy dawniej w czasach, gdy na wizerunku polityka ważyło każde słowo. Dziś nadeszły jednak czasy, gdy można powiedzieć wszystko i nie ma to kluczowego wpływu na percepcję wyborców, bo zamienili się oni w partyjnych szalikowców. Proszę wybaczyć to porównanie, ale niebawem możemy mieć prezydenta i premiera z „żylety” Lechii Gdańsk, więc chyba jest ono trafne.