– Kochani, moc jest z nami! – skandowała Joanna Senyszyn, a ta metafora z „Gwiezdnych wojen” najlepiej oddaje nową dynamikę kampanii Rafała Trzaskowskiego, któremu udało się osadzić w roli lidera Rebelii walczącej z Imperium. Trzaskowski podjął ryzyko, przejął inicjatywę, obudził emocje z 15 października 2023 r. i wygrał najważniejszy przedwyborczy weekend.
Sztab Trzaskowskiego po raz pierwszy od dawna zagrał według własnych reguł. Po pierwsze, wbrew głosom komentatorów o znaczeniu elektoratów osób młodych, wyborców Konfederacji czy Razem, kandydat KO na prezydenta skupił się na głosach swoich wyborców, także tych, którzy w pierwszej turze woleli zostać w domu.
Jak Rafał Trzaskowski odwrócił reguły gry na kanale Sławomira Mentzena?
W poniedziałek po pierwszej turze można było odnieść wrażenie, że Trzaskowski „poniósł” zwycięstwo. Jeszcze tydzień temu, mimo pierwszej od lat wygranej kandydata PO z kandydatem PiS, emocje w elektoracie bliskie były tym towarzyszącym pierwszemu miejscu dla Andrzeja Dudy w rywalizacji z Bronisławem Komorowskim. Tymczasem wynik Karola Nawrockiego blisko oczekiwanej skali poparcia dla PiS wywołał w obozie prawicy entuzjazm. Od tego momentu Nawrocki występował w roli lidera idącego do Pałacu, a Trzaskowski wydawał się gonić.
Czytaj więcej
Opublikowano wyniki sondażu prezydenckiego IBRiS, przeprowadzonego 25 maja dla Polskiego Radia 24.
Przez tydzień miałam wrażenie, że sztab Trzaskowskiego grał w grę, której reguły wymyślił dla niego PiS. Pozycjonowanie kandydata ponad rządem, w dystansie do premiera Donalda Tuska, zabiegającego o głosy kandydatów, którzy w wyborach uzyskali o wiele mniejsze poparcie – to wszystko mogło być ryzykowne i zapędzić lidera wyścigu w rolę osoby, która próbuje znaleźć przekaz bez wyrazu, miły dla wszystkich.