Kazimierz Groblewski: Marsze przedwyborcze. Czy kiedyś te mury runą, runą, runą?

200 metrów – tyle dzieliło w niedzielę w Warszawie dobro od zła, twarze uśmiechnięte od nienawistnych, tych którzy chcą budować, od tych którzy tylko potrafią burzyć. Między tymi dwiema Polskami ulicą Świętokrzyską krążyli zdezorientowani, a może ciekawscy gapie i turyści.

Publikacja: 25.05.2025 15:22

Kazimierz Groblewski: Marsze przedwyborcze. Czy kiedyś te mury runą, runą, runą?

Foto: Życie Warszawy/Kacper Komaiszko

I nie tylko gapie. Od jednego i drugiego pochodu co jakiś czas odrywały się grupy osób, które przechodziły do sąsiedniego marszu ponapawać się obrazem konkurencji i upewnić się, że to ich jest tym słusznym wyborem. Po czym wracali do siebie, z Nowego Światu na Marszałkowską albo odwrotnie.

Kiedyś to było proste – jedni jechali w tramwaju na marsz pierwszomajowy, odświętnie ubrani, z biało-czerwonymi flagami i balonikami, ale z oklapniętymi minami. Drudzy bez flag, w obuwiu sportowym, jednak kipiący od energii śpieszyli się na wyznaczone miejsce kontrmarszu opozycji.

Czytaj więcej

Przez Warszawę przeszły dwa marsze. Demonstrowali zwolennicy obu kandydatów na urząd prezydenta

W niedzielę w metrze linii M2 naprawdę trudno było rozpoznać, kto zmierza na jaki marsz. Sporo osób trzymało flagi, jedni siedzieli, drudzy stali, zasadniczo równie milczący. Lustrowali siebie nawzajem, może próbując odgadnąć kto swój, a kto wróg.

Dopiero na przystanku Nowy Świat – Uniwersytet wszystko się wyjaśniło. Ta młoda dziewczyna z pieskiem wysiadła, czyli możliwe, że szła na masz popierający Karola Nawrockiego. Dwie panie w średnim wieku z biało-czerwonymi flagami pojechały dalej i wyszły na następnym przystanku metro Świętokrzyska, czyli poszły na marsz popierający Rafała Trzaskowskiego. Młoda pani z dwoma drzewcami wysiadła, ale tato z synem pojechali dalej. Trzy koleżanki wysiadły. Duża grupa, chyba dwie rodziny, pojechała przystanek dalej. Dwie starsze panie wysiadły, ale starsza para pojechała dalej.

Czytaj więcej

Tusk na marszu w Warszawie: Po władzę chcą sięgnąć gangsterzy. Polsko, obudź się

I tak oto stało się jasne, kto jest dobry, a kto zły. Kto ma twarz ściągniętą z nienawiści, a kto uśmiechniętą, otwartą na ludzi. Kto burzy, a kto buduje. Kto kradnie, a kto ściga przestępców. Kto nie przyjmie Ukrainy do NATO, a kto sprzeda Polskę Niemcom.

Czytaj więcej

Karol Nawrocki na Marszu za Polską: Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę

I tylko niezorientowani turyści z Japonii mogli mieć kłopot z rozróżnieniem kto jest kim. Tak, oba marsze były podobne do siebie. Ale to pozorne podobieństwo. Pozorne, bo w rzeczywistości wszystko nas różni. Politycy nam to dobrze wytłumaczyli. Bo przecież nie możemy się mylić w odróżnieniu Polski „łajdactwa i bezprawia”, tych którzy nas ciągle zastraszają, od tych którzy całe zło wyplenią i nas nigdy nie straszą.

Tylko naiwni gapie mogli pomyśleć, że największe mury są w nas. I pytać siebie smutno: czy te mury kiedyś runą, runą runą?

I nie tylko gapie. Od jednego i drugiego pochodu co jakiś czas odrywały się grupy osób, które przechodziły do sąsiedniego marszu ponapawać się obrazem konkurencji i upewnić się, że to ich jest tym słusznym wyborem. Po czym wracali do siebie, z Nowego Światu na Marszałkowską albo odwrotnie.

Kiedyś to było proste – jedni jechali w tramwaju na marsz pierwszomajowy, odświętnie ubrani, z biało-czerwonymi flagami i balonikami, ale z oklapniętymi minami. Drudzy bez flag, w obuwiu sportowym, jednak kipiący od energii śpieszyli się na wyznaczone miejsce kontrmarszu opozycji.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Stanisław Obirek: Podkarpacie jest dla Rafała Trzaskowskiego do wzięcia
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziwne zachowanie Nawrockiego podczas debaty, Trzaskowski wrócił do formy
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: W książce „Rafał” Trzaskowski stawia zaskakujące tezy w kwestiach międzynarodowych
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Mentzen nie poprze Nawrockiego
Publicystyka
Marek Migalski: Faworytem w wyborach jest Nawrocki. Trzaskowski musi ryzykować