Kandydat PiS na prezydenta stolicy Tobiasz Bocheński zarejestrował się w wyborach rzutem na taśmę, na kilka godzin przed upływem terminu. Bo nie miał stałego meldunku i nie figurował w spisie wyborców w stolicy. Na Brzeskiej zginąć by mógł.
Pozycja prezydenta stolicy jest wyjątkowa nie tylko w Polsce. Politycznie to często najgroźniejszy konkurent lub konkurentka partyjnego szefa, partyjna rezerwa kadrowa i żelazny zasób ludzki. Ale jednocześnie działalność na polu minowym. Była prezydentka Wspólnoty Madrytu, która reelekcję uzyskiwała po kolejnych zwycięskich wyborach w 2007 i w 2011 r., hrabina Esperanza Aguirre z Partii Ludowej, skończyła karierę jako obiekt ulicznych okrzyków „Espe, Espe – especulacion!”. Wsławiła się też jako autorka innowacyjnego pomysłu karania osób grzebiących w śmietnikach w poszukiwaniu czegoś do jedzenia mandatem w wysokości 500 euro. Może dla arystokratki to niewielka kwota.