Marek Migalski: Bajka o juncie Donalda Tuska

Jeśli PiS będzie brnąć w narrację o Polsce stanu wyjątkowego, oddali się od większości wyborców.

Publikacja: 03.01.2024 03:00

Rząd Donalda Tuska przedstawiany jest przez PiS jako uzurpatorzy

Rząd Donalda Tuska przedstawiany jest przez PiS jako uzurpatorzy

Foto: PAP/Paweł Supernak

Politycy Prawa i Sprawiedliwości nazywają obecną ekipę rządzącą „koalicją 13 grudnia”, jego posłowie okupują budynki publiczne, by uniemożliwiać ich „siłowe przejęcie”, propisowscy „dziennikarze” gabinet Donalda Tuska określają „juntą”, a ministra kultury mianują „pułkownikiem”. Wszystko po to, by nadać dramatyzmu obecnej sytuacji, siebie obsadzić w roli strajkujących w grudniu 1981 r., a nowy rząd opisać jako uzurpatorów zainstalowanych w Polsce przez obce ośrodki i przygotowujących powrót komuny oraz likwidację państwa polskiego.

Emocje i histeria

Jeśli jest to wyraz emocji i kłopotów z pogodzeniem się z przegraną, można uznać to za zrozumiałe. Ale jeśli ma to być zapowiedź jakiejś strategii politycznej, to znaczy, że partia Jarosława Kaczyńskiego na długo pozostanie w opozycji. Dlaczego? Bo powyższy opis Polski jako kraju, gdzie dokonał się zamach stanu i w którym rządzą pułkownicy, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Można się o tym przekonać, wychodząc na ulice lub… z prawicowej infosfery. Życie w naszym kraju toczy się normalnie, za chwilę duża część rodaków dostanie świadczenia z programu 800+, sfera budżetowa – podwyżki w wysokości 20 proc., a nauczyciele nawet większe. Do Polski napływają środki unijne, w Belwederze urzęduje Andrzej Duda, a kościoły nie są przemieniane na muzea ateizmu.

Czytaj więcej

Przejęcie mediów przez nowy rząd. Większość Polaków popiera przyjęte metody

Jeśli politycy PiS będą brnąć w absurdalną narracją o Polsce stanu wyjątkowego, przedstawiać ich spór z rządzącymi w kategoriach zderzenia patriotów i zdrajców, stawiać sprawę na ostrzu noża i bajdurzyć o juncie, szybko oddalą się od większości nie tylko zwykłych wyborców, ale także części swego rozsądnego elektoratu. Bo ta opowieść jest po prostu nieprawdziwa – o ile może w nią uwierzyć partyjny beton, o tyle zwykli wyborcy muszą wcześniej czy później dostrzec różnicę między dramatycznymi krzykami liderów PiS a zwyczajną rzeczywistością. Co skutkować będzie spadkiem popularności polityków obsadzających się w roli Rejtanów.

Kaczyński popełnia błąd, który popełnili liderzy opozycji w 2015 r., kiedy to po utracie władzy od razu weszli na najwyższe „C” – od samego początku swych rządów PiS było atakowane za wszystko i to zawsze w największych emocjach. W rezultacie po pewnym czasie, gdy rządy Beaty Szydło, a potem Mateusza Morawieckiego zaczęły robić naprawdę straszne rzeczy, w repertuarze polityków anty-PiS-u zabrakło przymiotników i epitetów, bo wszystkie zostały wcześniej użyte. Implikacją był spadek zaangażowania obywateli w kolejne antyrządowe protesty i – ostatecznie – łatwe zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy w 2019 r.

Wyborcy lubią bajki, ale nie za bardzo chcą w nich żyć.

Obecnie mamy do czynienia z sytuacją identyczną, tylko – jak zawsze w przypadku Kaczyńskiego i PiS – podniesioną do potęgi. Emocje już teraz są na najwyższym poziomie, a skala histerycznych ataków na rząd staje się powoli nieco kabaretowa. A to dopiero początek. Jeśli jednak obecnie już mamy stan wojenny i juntę pułkowników u władzy, to jakich słów liderzy dzisiejszej opozycji użyją, gdy najpierw na ławy sądowe, a potem do więzień, trafiać będą pierwsi z ich kolegów, którzy nadużyli stanowisk i okazali się zwykłymi przestępcami? Co wówczas padnie z ust Kaczyńskiego i innych prawicowych liderów? Oraz – co ważniejsze – jak na te słowa zareagują ich wyborcy? Czy aby nie obojętnością?

Czytaj więcej

Kolejny rok z wyborami. „Polaryzacja ma też zatrzymać impet Trzeciej Drogi”

Ciepła woda w kranie

Jeśli Tusk i jego ludzie nie dadzą wyborcom opozycji powodów do dyskomfortu życiowego, jeśli prowadzić będą politykę „ciepłej wody w kranie”, unikać atakowania wartości ważnych dla elektoratu PiS, to ich spokojne rządzenie coraz bardziej zderzać się będzie z oderwaną od rzeczywistości narracją Kaczyńskiego o zamachu stanu i juncie u władzy. To zaś skutkować będzie tym, że przy PiS zostanie już tylko najbardziej żelazny elektorat. Co nie wróży dobrze tej partii i zapewni długie rządy tym, którzy zachowali jakiś kontakt z realnością. Wyborcy lubią bajki, ale nie za bardzo chcą w nich żyć.

Autor jest politologiem, profesorem Uniwersytetu Śląskiego

Politycy Prawa i Sprawiedliwości nazywają obecną ekipę rządzącą „koalicją 13 grudnia”, jego posłowie okupują budynki publiczne, by uniemożliwiać ich „siłowe przejęcie”, propisowscy „dziennikarze” gabinet Donalda Tuska określają „juntą”, a ministra kultury mianują „pułkownikiem”. Wszystko po to, by nadać dramatyzmu obecnej sytuacji, siebie obsadzić w roli strajkujących w grudniu 1981 r., a nowy rząd opisać jako uzurpatorów zainstalowanych w Polsce przez obce ośrodki i przygotowujących powrót komuny oraz likwidację państwa polskiego.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Interwencja Boża w wybory w Ameryce
Publicystyka
Paweł Kowal: W sprawie Ukrainy NATO w połowie drogi
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Przez logikę odwetu Donald Tusk musi za wszelką cenę utrzymać się u władzy
Publicystyka
Groźny marsz Marine Le Pen
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Publicystyka
W Małopolsce partia postawiła się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Czy porażkę można przekuć w sukces?