Najtrudniejsze jest przejście od słów do czynów i niejeden dobrze się zapowiadający kandydat na bohatera połamał na tym zęby. Wygraliśmy wybory, mamy swój rząd, ale teraz życie mówi: „sprawdzam!”.
Czy nowa władza, która nie będzie już nam wmawiała, że jesteśmy „gorszym sortem”, bezmyślnymi „lemingami” i że byliśmy „tam, gdzie stało ZOMO”, ma się ograniczyć do sejmowych debat i szczytnych zamierzeń, bo cokolwiek uczyni, zostanie zablokowane przez bezlitosną literę prawa, o co postarały się rząd poprzedni i popierająca go sejmowa większość? Spróbuje uchwalić ustawę – unieważni ją Trybunał (dawniej „Konstytucyjny”, obecnie „przyłębski”) albo zawetuje prezydent. Prokuratura będzie dalej działała po „ziobrowsku”, bo jej szef został umocowany na kolejną kadencję. Telewizja dalej ma kłamać i szkalować; aby wymienić jej szefów, trzeba czekać, aż upłynie kadencja Rady Mediów (za przeproszeniem) Narodowych. Pójdzie nowy minister do sądu, a tam sami „neosędziowie” z pisowskiej nominacji. I tak dalej, i tak dalej…