Estera Flieger: Kto PiS-owi przegrał wybory

Jacek Karnowski oznajmia, że „miliony Polaków nie doceniły zdecydowanie najlepszego rządu trzeciej niepodległości”, a Jarosław Kaczyński snuje spiskowe teorie o udziale służb w założeniu Trzeciej Drogi.

Publikacja: 26.10.2023 03:00

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: AFP

Porównywanie polityki do serialu jest mało oryginalne. Ale czasami aż trudno uwierzyć, że nie istnieje taki scenariusz: od tej strony następuje zamiana ról i teraz to prawica czyta kwestie o polskim społeczeństwie, które jej nie doceniło oraz nie dorosło do demokracji.

W końcu dotąd byliśmy przyzwyczajeni do tego, że to niektórzy z liberałów latami nie odrabiali pracy domowej, podczas gdy prawica pilnie się uczyła. Co jakiś czas więc słyszeliśmy o Polakach, którzy nie okazali należytego szacunku dla dorobku budowniczych pozbawionej wad III RP oraz sprzedali demokrację, niezależne sądownictwo i wolne media za 500 zł miesięcznie. Wytykającym błędy opozycji przyklejono łatkę symetrystów, a właściwie sprzymierzeńców PiS (nie wiadomo, co gorsze).

Czytaj więcej

Estera Flieger: Opozycja nie może powtórzyć błędów sprzed 2015 roku, bo PiS wróci wzmocniony

Teraz to jednak Jacek Karnowski oznajmia, że „miliony Polaków nie doceniły zdecydowanie najlepszego rządu trzeciej niepodległości”. A jego tezę w serwisie wPolityce ilustrują rozstawione na straganie lalki: trudno nie dać się wobec tego ponieść interpretacyjnej fantazji i nie zobaczyć tu Izabeli Łęckiej, która nie chciała Stanisława Wokulskiego. Zresztą puenta tekstu Karnowskiego to istne „Farwell” (tym słowem Wokulski pożegnał Łęcką, wiedząc już, co łączy ją z Kazimierzem Starskim, dając jej to jasno do zrozumienia): publicysta żegna się równie gorzko, sugerując Polakom, że pożałują.

Jarosław Kaczyński przyznaje z kolei, że były błędy i takie jest życie, by za chwilę snuć spiskowe teorie o udziale służb w założeniu Trzeciej Drogi – jakby lata 90. trwały w najlepsze. Który więc wilk wygra w Jarosławie Kaczyńskim – całkiem niezłego diagnosty społecznych problemów czy ten zupełnie zafiksowany?

Czy opozycja nauczyła się na swoich błędach?

Otwarte pozostaje również pytanie, ile nauczyła się opozycja, z którą nie tylko miejscami, ale i przekazem zamienia się PiS. Jeśli rządząc, dokona korekty kursu sprzed 2015 r., prawica będzie w dużo trudniejszym położeniu, niż jest obecnie. Już widać wyraźnie, że PiS będzie musiał zrobić więcej niż rozliczyć kampanię. Musi zredefiniować samego siebie, czyli zastanowić się, jaki chce być i dokąd zmierza. Czy jest do tego zdolny? A może pogrąży się w kaskadzie omyłek i role odwrócą się na długie lata? Co ma do zaproponowania Polakom, a nie własnym tłustym kotom? Czy skupi się na wymyśleniu swojej roli we współczesnej Polsce, czy na tym, by przetrwał w opozycji, nie tracąc zbyt wiele, przyzwyczajony do czerpania ze strumienia gotówki płynącego wprost ze spółek Skarbu Państwa? To będzie test dla prawicy – test na to, o co jej chodzi i dlaczego (nie) o państwo.

Czytaj więcej

Kamil Sikora: Jeśli ta opozycja była totalna, to aż strach pomyśleć, jaką opozycją będzie PiS

Prawa i Sprawiedliwości w opozycji nie należy oczywiście lekceważyć. I jest dużo za wcześnie na jego grzebanie. Partia wciąż cieszy się poparciem społecznym na wysokim poziomie – nie podzielam opinii, że to wyłącznie dlatego, iż w jej rękach są media publiczne. Ale PiS ma to w zwyczaju, że grzebie się sam, potykając o własne nogi (lub nogi jednego z koalicjantów). To mogą być nogi klakierów, którzy PiS te wybory przegrali, wykańczając debatę, usypiając czujność i prowadząc do intelektualnej degrengolady. Są to więc nogi nadwornych publicystów. I nogi najbardziej pyszałkowatych i radykalnych ministrów czy innej rangi polityków, sączących każdego dnia wyłącznie pogardę. Przyjęli oto postawę, że to zwycięstwo im wszystkim się – parafrazując klasyczkę – po prostu należało, podobnie jak należą im się wszelkiego rodzaju wynikające z tego apanaże. W 2015 r. przekaz PiS (nawet jeśli podszyty politycznym cynizmem) był zgoła odmienny: że to Polakom się należy.

Dobiega nas teraz ze strony PiS istna kakofonia – niektórzy, do tej pory bezkrytyczni, nagle przemówili i widzą niedociągnięcia, inni upierają się, że zwyciężyli i raczej nie czekają na rewizora. Zresztą jak u Gogola, koniec końców, może się okazać, że prawicowi publicyści i politycy śmieją się sami z siebie.

Porównywanie polityki do serialu jest mało oryginalne. Ale czasami aż trudno uwierzyć, że nie istnieje taki scenariusz: od tej strony następuje zamiana ról i teraz to prawica czyta kwestie o polskim społeczeństwie, które jej nie doceniło oraz nie dorosło do demokracji.

W końcu dotąd byliśmy przyzwyczajeni do tego, że to niektórzy z liberałów latami nie odrabiali pracy domowej, podczas gdy prawica pilnie się uczyła. Co jakiś czas więc słyszeliśmy o Polakach, którzy nie okazali należytego szacunku dla dorobku budowniczych pozbawionej wad III RP oraz sprzedali demokrację, niezależne sądownictwo i wolne media za 500 zł miesięcznie. Wytykającym błędy opozycji przyklejono łatkę symetrystów, a właściwie sprzymierzeńców PiS (nie wiadomo, co gorsze).

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Interwencja Boża w wybory w Ameryce
Publicystyka
Paweł Kowal: W sprawie Ukrainy NATO w połowie drogi
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Przez logikę odwetu Donald Tusk musi za wszelką cenę utrzymać się u władzy
Publicystyka
Groźny marsz Marine Le Pen
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Publicystyka
W Małopolsce partia postawiła się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Czy porażkę można przekuć w sukces?