Porównywanie polityki do serialu jest mało oryginalne. Ale czasami aż trudno uwierzyć, że nie istnieje taki scenariusz: od tej strony następuje zamiana ról i teraz to prawica czyta kwestie o polskim społeczeństwie, które jej nie doceniło oraz nie dorosło do demokracji.
W końcu dotąd byliśmy przyzwyczajeni do tego, że to niektórzy z liberałów latami nie odrabiali pracy domowej, podczas gdy prawica pilnie się uczyła. Co jakiś czas więc słyszeliśmy o Polakach, którzy nie okazali należytego szacunku dla dorobku budowniczych pozbawionej wad III RP oraz sprzedali demokrację, niezależne sądownictwo i wolne media za 500 zł miesięcznie. Wytykającym błędy opozycji przyklejono łatkę symetrystów, a właściwie sprzymierzeńców PiS (nie wiadomo, co gorsze).
Czytaj więcej
Nie może być powrotu do polityki sprzed 2015 roku. Opozycja musi wreszcie zrozumieć, że Polska i jej społeczeństwo wraz ze swoimi aspiracjami bardzo się przez ostatnie osiem lat zmieniły.
Teraz to jednak Jacek Karnowski oznajmia, że „miliony Polaków nie doceniły zdecydowanie najlepszego rządu trzeciej niepodległości”. A jego tezę w serwisie wPolityce ilustrują rozstawione na straganie lalki: trudno nie dać się wobec tego ponieść interpretacyjnej fantazji i nie zobaczyć tu Izabeli Łęckiej, która nie chciała Stanisława Wokulskiego. Zresztą puenta tekstu Karnowskiego to istne „Farwell” (tym słowem Wokulski pożegnał Łęcką, wiedząc już, co łączy ją z Kazimierzem Starskim, dając jej to jasno do zrozumienia): publicysta żegna się równie gorzko, sugerując Polakom, że pożałują.
Jarosław Kaczyński przyznaje z kolei, że były błędy i takie jest życie, by za chwilę snuć spiskowe teorie o udziale służb w założeniu Trzeciej Drogi – jakby lata 90. trwały w najlepsze. Który więc wilk wygra w Jarosławie Kaczyńskim – całkiem niezłego diagnosty społecznych problemów czy ten zupełnie zafiksowany?