Artur Bartkiewicz: Grzegorz Sroczyński, #SilniRazem i tropienie symetrystów, czyli śmierć debaty publicznej w Polsce

Jeśli debata publiczna ma polegać na tym, abyśmy się ze sobą pięknie zgadzali, to TVP należy uznać za wzorzec z Sevres tego, do czego zmierzają radykalni zwolennicy Platformy Obywatelskiej zgromadzeni pod sztandarem #SilniRazem.

Publikacja: 19.08.2023 12:16

Grzegorz Sroczyński

Grzegorz Sroczyński

Foto: Stanisław Rozpędzik, PAP

Grzegorz Sroczyński nie wystąpi na organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego Campusie Polska. Marcin Meller, który na tym wydarzeniu miał prowadzić panel „Symetryści” dostał propozycję – jak się zdaje z gatunku tych nie do odrzucenia – by Sroczyńskiego z panelu wykluczyć. Meller się nie zgodził, więc też na Campusie Polska nie wystąpi. W całej tej historii najważniejsza jest jednak odpowiedź na pytanie: dlaczego Sroczyński przestał nagle odpowiadać organizatorom Campusu?

Sprawa Grzegorza Sroczyńskiego. I ty możesz zostać symetrystą

Mówiąc w skrócie: chodzi o to, że dziennikarz, który właśnie zamienia TOK FM na RMF FM, nie kocha Donalda Tuska, nie ma nad łóżkiem plakatu marszałka Tomasza Grodzkiego i nie uważa, że Platforma Obywatelska jest najlepszym co spotkało Polskę od zwycięstwa pod Grunwaldem. Sroczyński patrzy na rzeczywistość analitycznie – jak powinien robić to publicysta – i ocenia ją przez pryzmat decyzji i działań, a nie tego, kto je podejmuje. W efekcie nie powtarza w każdym tekście czy wypowiedzi publicznej – parafrazując Katona – że ponad wszystko PiS powinien zostać zniszczony. Mało tego, zdarza mu się, o zgrozo, krytykować opozycję, w tym PO. Kiedyś nazywało się to dziennikarstwem, ale obecnie – przynajmniej według niektórych – ten etap mamy już szczęśliwie za sobą.

Czytaj więcej

Michał Kolanko: PO tańczy z Lewicą i nie tylko

Bo Grzegorz Sroczyński dla jego krytyków, których emanacją jest środowisko skupione na platformie „X” (dawny Twitter) pod hashtagiem #SilniRazem, nie jest żadnym dziennikarzem tylko „symetrystą”. A „symetrysta” to dla tego środowiska ktoś, kto stanowi skrzyżowanie Dartha Vadera z Charlesem Mansonem. Ohydne indywiduum, które jest winne wszystkiemu, a w pierwszej kolejności temu, że Polską rządzi PiS a nie PO. I dlatego moralnym obowiązkiem każdego silnego razem jest domagać się ostracyzmu takiego typa, wyrzucenia go z wszelkich możliwych miejsc pracy i wysłania do ciężkiej pracy fizycznej, najlepiej w zakładzie karnym o zaostrzonym rygorze. Jeśli ktoś nie wierzy, niech prześledzi dyskusje członków tej subkultury na temat Sroczyńskiego, ale też np. Konrada Piaseckiego czy Estery Flieger. A to tylko wierzchołek góry lodowej, bo symetrystą może stać się każdy, kto nie wykaże się wystarczająco rewolucyjną czujnością.

#SilniRazem jak bohaterowie historii o ślepcach i słoniu

Oczywiście – jako że mówimy o osobach prywatnych, obywatelach zabierających głos w swoim własnym imieniu – prawa do takiej oceny sytuacji nie można im odmówić. Nie sposób jednak nie zauważyć, że dla jakości debaty publicznej w Polsce taka wizja rzeczywistości jest dewastująca. Debata z założenia polega bowiem na ścieraniu się ze sobą dwóch (lub więcej) różnych stanowisk, na pojedynku na argumenty i racje, na zderzaniu się przeciwnych opinii, co pozwala wyrobić sobie każdemu własny obraz coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości. Jeśli jakąś część tych opinii umieszczamy poza nawiasem debaty publicznej, to narażamy się na to, że – mimo iż zachowamy dobre samopoczucie (wiadomo, najprzyjemniej jest, gdy mamy rację i wszyscy to potwierdzają) – to będziemy trwali w błędzie albo ułudzie, przekonani, że mówimy o rzeczywistości, podczas gdy tak naprawdę będzie to tylko jej fragment.

To jak w historii o ślepcach i słoniu. Kiedy ślepiec dotyka tylko trąby słonia, uważa, że słoń jest jak wąż. Gdy dotyka jego brzucha – uważa, że słoń przypomina ścianę, etc. Każdy ze ślepców opisuje tego samego słonia, ale w rzeczywistości żaden go przecież nie opisuje. Na tym polega błąd w założeniach poznawczych osób spod znaku #SilniRazem. Domagając się wykluczenia z debaty Grzegorza Sroczyńskiego i innych, których opinie im się nie podobają, nie chcą poznać prawdy o słoniu, bo wygodniej jest im uznać, iż część prawdy o nim jest całą prawdą.

Czytaj więcej

Campus już po raz trzeci. Kto przyjedzie na tegoroczną edycję?

Ironią losu jest przy tym to, że taką samą wizję debaty publicznej oferuje nam znajdująca się na drugim biegunie politycznej rzeczywistości TVP czy prawicowe media tożsamościowe w rodzaju tygodnika „W Sieci” i portalu wPolityce. Tam też mamy atmosferę wzajemnego zrozumienia i przytakiwanie sobie przy odmawianiu prawa istnienia wszelkim innym poglądom. Tak jakby #SilniRazem przeglądali się w lustrze – obraz ten sam, tylko prawa strona staje się lewą i vice versa.

Czy PO znów utraci słuch społeczny?

Na koniec słówko o PO, która – na co wskazuje wyautowanie Sroczyńskiego z Campusu Polska – postanowiła nie drażnić swoich internetowych pretorian. Jeśli Platforma robi to z przyczyn taktycznych, można to zrozumieć, choć jest to broń obosieczna, bo gdy PO stanie się zakładnikiem własnych radykałów w końcu na tym straci. Brakujących do zwycięstwa głosów musi szukać raczej wśród wyborców umiarkowanych (radykalni zwolennicy tak czy siak zagłosują na PO). A umiarkowani czy niezdecydowani mogą zrazić się rewolucyjnym zapałem tropicieli symetrystów.

Taką samą wizję debaty publicznej jak #SilniRazem oferuje nam znajdująca się na drugim biegunie politycznej rzeczywistości TVP, czy prawicowe media tożsamościowe w rodzaju tygodnika „W Sieci” i portalu wPolityce

Jeśli jednak Platforma widzi debatę publiczną tak, jak widzą ją #SilniRazem, to znaczy, że jest gotowa piłować gałąź na której siedzi – i to od strony pnia drzewa. Już raz PO straciła władzę, bo utraciła słuch społeczny. Słuchając tylko swoich wyznawców, prędzej niż później zafunduje sobie powtórkę z rozrywki. Bo historia – jak zauważył kiedyś Karol Marks – lubi się powtarzać. Raz jako tragedia, drugi raz jako farsa.

Grzegorz Sroczyński nie wystąpi na organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego Campusie Polska. Marcin Meller, który na tym wydarzeniu miał prowadzić panel „Symetryści” dostał propozycję – jak się zdaje z gatunku tych nie do odrzucenia – by Sroczyńskiego z panelu wykluczyć. Meller się nie zgodził, więc też na Campusie Polska nie wystąpi. W całej tej historii najważniejsza jest jednak odpowiedź na pytanie: dlaczego Sroczyński przestał nagle odpowiadać organizatorom Campusu?

Pozostało 93% artykułu
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Lewica i Trzecia Droga mają problem
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jarosław Kaczyński podpina się pod rolników. Na dłuższą metę wszyscy na tym stracą
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Czy rekonstrukcja rządu da nowe polityczne paliwo Donaldowi Tuskowi
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne