Mam wrażenie, że podstawowym powodem wzburzenia Aleksandra Halla na Sławomira Cenckiewicza (i pośrednio na mnie) jest to, że w jego przekonaniu nieuprawnione jest stawianie hipotezy współpracy z policją polityczną PRL w odniesieniu do człowieka, który wiele wycierpiał dla Polski i bardzo się dla niej zasłużył.
Dla mnie, który od wielu lat bada pracę operacyjną SB, takie założenie jest nie do utrzymania. Dowodzą tego dzieje wielu, skądinąd szlachetnych, postaci, ludzi, którzy nie dali się bezpiece złamać w kazamatach stalinowskich aresztów i więzień, a ulegli jej kuszeniu później. To jest – naturalnie – konstatacja nader gorzka, bo chciałoby się, żeby bohaterowie zawsze byli nimi do końca. Nic nie poradzę na to, że wiedza o pracy SB i o reakcjach ludzi poddanych tym metodom nie pozwala wyprowadzić takiej zależności.
Jako autor biografii Wiesława Chrzanowskiego („Chrzanowski", Świat Książki, Warszawa 2013) nie dotarłem do dokumentów SB na jego temat z lat 80., a dotarł do nich Sławomir Cenckiewicz. Dlatego ciekawiły mnie drogi jego rozumowania. Zgoda, że stawia on śmiałe niekiedy hipotezy, ale w moim przekonaniu hipotezy, których nie da się metodologicznie unieważnić. Czekają one na zweryfikowanie lub sfalsyfikowanie, gdy poznamy dalsze dokumenty w sprawie Chrzanowskiego, a zdaje się, że ten moment właśnie się zbliża.
Opisałem w mojej książce o Chrzanowskim sprawę TW „Spółdzielca" w taki – w wielkim skrócie rzecz ujmując – sposób, że SB miała prawo uznać go za pozyskanego do współpracy, ale z kolei ta współpraca się nie zmaterializowała. Dlatego uznałem za słuszny wyrok sądu lustracyjnego oczyszczający Wiesława Chrzanowskiego. Tych ocen nie zmieniam. Ale nie mogę zgodzić się z rozumowaniem, że skoro taka jest konkluzja sprawy TW „Spółdzielca", to analogicznie należy rozstrzygnąć spór o ewentualne późniejsze uwikłanie Chrzanowskiego. Nie badałem dokumentów z lat 80., dlatego zamiast oburzać się na Cenckiewicza, chętnie słucham, co ma do powiedzenia.
Odpowiadając na kwestie szczegółowe podniesione przez Aleksandra Halla, wyjaśniam, że: