Mam wrażenie, że podstawowym powodem wzburzenia Aleksandra Halla na Sławomira Cenckiewicza (i pośrednio na mnie) jest to, że w jego przekonaniu nieuprawnione jest stawianie hipotezy współpracy z policją polityczną PRL w odniesieniu do człowieka, który wiele wycierpiał dla Polski i bardzo się dla niej zasłużył.
Dla mnie, który od wielu lat bada pracę operacyjną SB, takie założenie jest nie do utrzymania. Dowodzą tego dzieje wielu, skądinąd szlachetnych, postaci, ludzi, którzy nie dali się bezpiece złamać w kazamatach stalinowskich aresztów i więzień, a ulegli jej kuszeniu później. To jest – naturalnie – konstatacja nader gorzka, bo chciałoby się, żeby bohaterowie zawsze byli nimi do końca. Nic nie poradzę na to, że wiedza o pracy SB i o reakcjach ludzi poddanych tym metodom nie pozwala wyprowadzić takiej zależności.