Rusłan Szoszyn: Walki pod Biełgorodem i widmo nowej rewolucji w Rosji

Akcja rosyjskich ochotników pokazuje, że po ponad stu latach od ostatniej rewolucji i wojny domowej w Rosji, zbrojna rebelia znów jest możliwa.

Publikacja: 24.05.2023 13:26

Żołnierze Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego

Żołnierze Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego

Foto: Telegram

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 455

Przez ponad dwie doby trwały walki żołnierzy Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu „Wolność Rosji” na terenie rosyjskiego obwodu biełgorodzkiego.

Rozpoczęcie przez lokalne władze operacji antyterrorystycznej i ewakuacja ludności z przygranicznych miejscowości dowodzą, że nie była to jedynie „informacyjna operacja Ukrainy”, jak twiedrdzili na początku propagandyści rosyjscy i nie tylko oni. O tym, że zagrożenie zostało potraktowane przez Rosjan jako całkiem poważne, świadczy też to, że Kreml wysłał tam dowódcę sztabu Wojsk Lądowych Rosji, generała Aleksandra Łapina. W sieci roi się już od filmików, na których gen. Łapin pośpiesza biegnących żołnierzy wykrzykując „za ojczyznę”. Szacuje się, że dowodził tam kilkoma tysiącami żołnierzy.

Czytaj więcej

Rosjanie, którzy najechali Rosję, zapowiadają, że "któregoś dnia zostaną"

Miejscowi narzekają na dziurawą granicę, a gubernator obwodu biełgorodzkiego, Wiaczesław Gładkow stwierdził, że ma „wiele pytań do resortu obrony”. Jedno z nich mogłoby brzmieć tak: a co, jeżeli od strony Ukrainy wkroczyłyby nie grupy rosyjskich formacji ochotniczych, a siły regularnej armii Ukrainy i uderzyłyby z różnych kierunków na miasto obwodowe, Biełgorod? Z miejscowości, gdzie trwały walki, do Biełgorodu jest zaledwie 70 kilometrów, a są przejścia na ukraińsko-rosyjskiej granicy, z których ta odległość jest znacznie mniejsza. 

Nie można wykluczyć, że coś podobnego wydarzy się podczas decydującego etapu ukraińskiej kontrofensywy, gdy np. rozpoczną się walki o Krym. Wówczas Kijów mógłby rzucić wszystkich walczących po stronie Ukrainy Rosjan (ponad 4 tys. osób), wspartych innymi siłami, np. z Międzynarodowego Legionu (Białorusini, Gruzini), którzy zajęliby jakieś rosyjskie miasto i wywiesili nad nim biało-niebiesko-białą flagę wolnej Rosji. Wówczas Kreml miałby dylemat, bo ktoś zacząłby grać w jego grę, używając jego metod. Moskwa musiałaby wybierać pomiędzy Krymem a np. Biełgorodem, Kurskiem czy Briańskiem. 

Mauzoleum Lenina wciąż stoi w sercu rosyjskiej stolicy, a przecież Lenin nie doszedł do władzy w wyniku „pokojowych protestów”

Polityczna siła, która wzięłaby za to odpowiedzialności i natychmiast przeniosłaby się na zajęte przez ochotników terytorium też jest. Przebywający w Kijowie były deputowany Dumy, Ilia Ponomariow, nie ukrywa, że po to tworzy Zjazd Deputowanych Ludowych Rosji (który już dwukrotnie zbierał się na terenie Polski), by przyjąć władzę w swoim kraju. Będąc poza granicami Rosji opozycjoniści napisali już nową konstytucję i zapowiedzieli lustrację. Nie należą do przedstawicieli opozycji rosyjskiej, które od dziesięcioleci stawiają na pokojowe protesty i walczą z Putinem przeważnie w mediach, sieciach społecznościowych czy na forach międzynarodowych. Ponomariow stawia na walkę zbrojną i ma poparcie Ukrainy. Kraju, który zdążył powstrzymać i nawet zmusił do wycofania się „drugą armię świata”. Dziurawa granica, walki o obwodzie biełgorodzkim i nieustające dywersje w różnych regionach pokazują, że zbrojna rebelia w Rosji po ponad stu latach od rewolucji z 1917 roku i wojny domowej znów jest możliwa.

Czytaj więcej

Prigożyn: Służę Putinowi, Szojgu powinien być osądzony

Kult zbrojnego oporu przeciwko rządzącym był przez dziesięciolecia zaszczepiany i pielęgnowany w Rosji, nie tylko za czasów radzieckich. Mauzoleum Lenina wciąż stoi w sercu rosyjskiej stolicy, a przecież Lenin nie doszedł do władzy w wyniku „pokojowych protestów”. Ponad sto ulic w różnych rosyjskich miejscowościach (i stacja metra w Moskwie) upamiętnia Piotra Wojkowa (był ambasadorem ZSRR w Polsce, zamordowany w Warszawie), współodpowiedzialnego za zabójstwo rodziny cała Mikołaja II. Z kolei do 1998 roku w Petersburgu był most Ignacego Hryniewieckiego. Niedaleko tego miejsca, w marcu 1881 roku, polski rewolucjonista zamordował cara Aleksandra II.

Przez ponad dwie doby trwały walki żołnierzy Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu „Wolność Rosji” na terenie rosyjskiego obwodu biełgorodzkiego.

Rozpoczęcie przez lokalne władze operacji antyterrorystycznej i ewakuacja ludności z przygranicznych miejscowości dowodzą, że nie była to jedynie „informacyjna operacja Ukrainy”, jak twiedrdzili na początku propagandyści rosyjscy i nie tylko oni. O tym, że zagrożenie zostało potraktowane przez Rosjan jako całkiem poważne, świadczy też to, że Kreml wysłał tam dowódcę sztabu Wojsk Lądowych Rosji, generała Aleksandra Łapina. W sieci roi się już od filmików, na których gen. Łapin pośpiesza biegnących żołnierzy wykrzykując „za ojczyznę”. Szacuje się, że dowodził tam kilkoma tysiącami żołnierzy.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny