Mózg nie służy do myślenia. Tak jak inne organy naszego ciała (nerki, płuca, wątroba itp.) ma jedno zadanie – podtrzymać organizm, którego jest częścią, przy życiu. Z tego faktu wynika, że ulegamy fałszywym heurystykom, zamykamy się w bunkrach informacyjnych (słowo „bańki” uważam za mylące, bo zawiera w sobie jakąś lekkość i możliwość ich przebicia), a w kwestii szczepionek wierzymy bardziej szwagrowi niż lekarzowi.
Ta prawda obejmuje także jedną z funkcji mózgu, czyli zapamiętywanie. Odpowiedzialny za to jest hipokamp, mały ośrodek w mózgu, dzięki któremu pewne rzeczy pozostają w naszej pamięci, a zdecydowana większość wydarzeń znika bezpowrotnie. Ten proces także ma swoje ewolucyjnie uzasadnione znaczenie i jego głównym celem jest ułatwienie nam jak najdłuższego życia.
Czytaj więcej
Opozycja, jeśli wygra wybory, będzie dysponowała niewielką większością.
Dlaczego o tym piszę? Bo za chwilę przeniesiemy się do połowy lat 90. ubiegłego wieku i być może nie wszyscy będą je pamiętać tak jak ja. Zapewne przed oczami stanie nam walka o prezydenturę między Lechem Wałęsą a Aleksandrem Kwaśniewskim oraz rywalizacja AWS z SLD. Większość będzie miała wrażenie, że temperatura ówczesnych sporów dorównywała dzisiejszej. To wrażenie nie musi być błędne – o czym może świadczyć rekordowa frekwencja drugiej tury wyborów prezydenckich z 1995 roku.
Trwałe kohorty
Ale z neuropolitycznego punktu widzenia najważniejsze jest coś innego – struktura ówczesnych elektoratów Wałęsy i Kwaśniewskiego oraz AWS i SLD. Były podobne. Co mam na myśli? Otóż jeśli porówna się zbiorowo tych, którzy w 1995 roku opowiadali się za ówczesnym inkumbentem, czyli urzędującym prezydentem, a jego rywalem, oraz tych, którzy głosowali na formację Leszka Millera oraz koalicję pod przywództwem Mariana Krzaklewskiego, to dojdzie się do zaskakujących wniosków, iż w sumie byli do siebie podobni – nie różnili się rażąco w kwestii wykształcenia, miejsca zamieszkania, wieku, statusu materialnego. Oba typy elektoratu były mniej więcej odbiciem struktury całego społeczeństwa i nie odbiegały od siebie. Tym, co ich niechętnie do siebie nastrajało i skłaniało do głosowania na prawicę lub lewicę, były kwestie czysto polityczne oraz historyczne (zwłaszcza stosunek do komunizmu). Mówiąc w skrócie – wyborcy AWS i SLD stanowili podobny procent ludzi z wykształceniem wyższym (ale także podstawowym czy średnim), emerytów (ale także studentów, ludzi w wieku średnim), bogaczy (ale także przedstawicieli klasy średniej czy bezrobotnych) itp. Oba elektoraty przypominały siebie nawzajem, a różniły się jedynie politycznie oraz tym, jak patrzyły na PRL i historię.