Jacek Jamroż: A co, jeśli wroga zabraknie

Do jednego worka wrzucani są autorzy fake newsów, fałszywych profili oraz opinie osób, które mają odmienne poglądy – przekonuje publicysta.

Publikacja: 14.10.2022 03:00

Jacek Jamroż: A co, jeśli wroga zabraknie

Foto: stock.adobe.com

Zagrożenia cywilizacyjne

Cywilizacja zachodnia, której jesteśmy częścią, została zbudowana na takich wartościach, jak wolność osobista, równość czy wolność słowa. Dawały one odpór systemom totalitarnym XX wieku, które zniewalały jednostkę. Ideologie przychodzą i odchodzą, ale priorytet wartości nad ideologią pielęgnowany w naszej cywilizacji chronił nas przed kolejnymi wynaturzeniami. W ostatnich czasach słuszne i ważne ideologie: walki z terrorem, ochrony klimatu czy przeciwdziałania skutkom Covid-19 w pewnym stopniu przełamały nasze wartości i dały przyzwolenie na ograniczanie wolności, segregację społeczną czy cenzurę informacji.

Worek z foliarzami

To się zaczęło dwa miesiące po ataku z 11 września 2001 r., kiedy to prezydent USA George W. Bush, mówiąc do Francuzów, a de facto do całego świata: „Albo jesteście z nami, albo przeciwko nam w walce z terroryzmem”. Te słowa wyznaczały narrację i zamykały dyskusję w kwestiach zasadniczych, ustanawiając nową ideologię. Tak się też stało później w kwestiach klimatycznych poprzez „konsensus naukowy” czy „konieczne działania” wobec pandemii koronawirusa Covid-19. I nie chodzi o to, kto miał rację, tylko o sposób prowadzenia debaty publicznej w najważniejszych sprawach dla świata. Narracja zamykająca dyskusję powoduje bowiem połączenie w jeden niekwestionowany ciąg ideologiczny racji zasadniczej, jak i celów szczegółowych oraz środków doń prowadzących. A jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości do któregoś z tych elementów, zostaje zaszufladkowany jako przeciwnik całej ideologii oraz etykietowany jako płaskoziemnca, terrorysta, foliarz albo antyszczepionkowiec.

Czytaj więcej

Płaskoziemcy są wśród nas czyli kto wierzy, że Ziemia jest płaska

Wolność słowa pozwala wątpić, szukać dziury w całym, reprezentować postawę adwokata diabła, i to nie tylko po to, aby kwestionować przyjęty kierunek. Wątpimy bowiem, aby upewnić się co do zasadności wybranego kierunku oraz aby analizować, czy środki podjęte w celu realizacji wybranego celu są właściwe. Trudno przecież wątpić w zasadność zwalczania terroryzmu, dbania o klimat czy przeciwdziałania skutkom epidemii. Można mieć jednak wątpliwości co do celów szczegółowych i środków prowadzących do ich osiągnięcia.

Cenzura w mediach

W filmie dokumentalnym „Dylemat społeczny” z 2020 r., który słusznie piętnuje wypaczenia w mediach społecznościowych, padają złowieszcze słowa: „Jeśli nie ustalimy, co jest prawdą, albo że prawda istnieje, mamy przerąbane. To jest największy problem. Jeśli nie ustalimy, co jest prawdą, to nie rozwiążemy reszty problemów”. Efektem tego sposobu myślenia skrytego pod pięknym sztandarem walki z fake newsami i manipulacjami jest ograniczanie wolności słowa. Dziś ta cenzura w mediach tradycyjnych, internetowych i społecznych staje się faktem. Do jednego worka wrzucani są autorzy faktycznych fake newsów, fałszywych profili itp., jak i wpisy, posty oraz opinie osób, które mają po prostu odmienne poglądy. Cenzura ta objawia się blokowaniem treści sprzecznych z poglądami administratorów czy redakcji portalu bądź blokowaniem publikacji nawet uznanych ekspertów, w których wyrażone poglądy są sprzeczne z linią redakcji bądź z poglądami ekspertów uznanymi przez redakcje za autorytety.

Zanika podstawowa dziennikarska zasada mówiąca o konieczności możliwie bezstronnej relacji z racji dwóch stron oraz pokazywania odcieni szarości opisywanego problemu. Dziennikarze często nie ustają w pogoni za przekazem zbieżnym z jedyną słuszną racją promowaną przez redakcję. Podobne zjawiska zachodzą w kręgach naukowych i medycznych. Skoro fundusze na badania idą za nurtem jedynej słusznej racji, to po co wątpić i narażać się na odcięcie od finansowania? Po co wątpliwościami narażać swoją karierę?

Młodzi przeciw starym

Odchodzenie od podstawowych wartości naszej cywilizacji w stronę rozwiązań autorytarnych można było szczególnie wyraźnie obserwować na przykładzie metod przeciwdziałania pandemii Covid-19. W wielu przypadkach zbudowano ciąg przyczynowo-skutkowy, który „miękkimi” sposobami zmuszał ludzi do określonych działań wbrew ich woli. Przymus opierał się na sekwencji działań: najpierw ograniczano wolność, aby potem warunkować jej przywrócenie w zamian za określone postępowanie danego człowieka czy organizacji.

W ten sposób narażamy się również na konflikt społeczny. Pokolenie ludzi dojrzałych miało powody do obaw przed zachorowaniem na Covid-19, jednocześnie najczęściej utrzymywało pracę okraszoną różnymi dotacjami, a restrykcje tylko trochę zakłóciły ich życie. Młodzi ludzie z kolei czuli, że nie mieli powodów do obaw przed zachorowaniem na Covid-19, jednocześnie w wielu przypadkach stracili możliwość pracy, szczególnie w usługach, nie otrzymali żadnego wsparcia od państwa, zaś restrykcje niszczyły ich życie towarzyskie i edukację oraz odebrały fragment młodości. Wszystko to budowało międzypokoleniowy konflikt społeczny i stanowiło pole do buntu poszkodowanych młodych przeciwko sytym starszym.

Ciężar własnej głupoty

Dużą nadzieją dla naszej cywilizacji zachodniej jest obrona Ukrainy, która zjednoczyła nas w walce z autorytaryzmem, w walce o nasze wartości. Ale tutaj połączył nas wspólny wróg. Co jeśli go zabraknie? Wojnę w Ukrainie można postrzegać jako element szerszego konfliktu wartości cywilizacji zachodniej i systemów autorytarnych. Ten spór możemy wygrać, jeśli wytrwamy przy naszych ideałach i poczekamy, aż reżimy autorytarne upadną pod ciężarem własnej głupoty. W demokracji oczywiście też popełniane są błędy, jednak wolność słowa sprawia, iż w końcu ktoś prędzej czy później woła „król jest nagi”, podczas gdy w państwie autorytarnym nikt się tak krzyknąć nie odważy.

Ale autorytaryzm jest też w nas i przejawia się podmywaniem podstawowych wartości naszej cywilizacji. Jak pokazują wcześniej przywołane przykłady, przyzwalamy na zachowania autorytarne, kiedy przedkładamy ideologię ponad nasze wartości i ograniczamy fundamentalne dla naszej cywilizacji prawa jednostki: wolność osobistą, równość czy wolność słowa. Tak od wewnątrz kruszeją fundamenty naszej cywilizacji.

Historia uczy, że proces upadku cywilizacji jest nieodwracalny wskutek nieuchronnie postępujących procesów. Możemy jednak je spowolnić oraz przygotować się na to, aby na gruzach obecnej cywilizacji zbudować nową. Zdołamy tego dokonać, jeśli ocalimy nasze fundamenty, czyli nasze wartości.

Dziś wydaje się, że największym osiągnięciem cywilizacji zachodniej jest prawie 80 lat pokoju w skali globalnej. Tylko czy to na pewno nasza zasługa, czy jedynie efekt wynalezienia broni nuklearnej?

Jacek Jamroż

Autor jest doradcą biznesowym oraz publicystą

Zagrożenia cywilizacyjne

Cywilizacja zachodnia, której jesteśmy częścią, została zbudowana na takich wartościach, jak wolność osobista, równość czy wolność słowa. Dawały one odpór systemom totalitarnym XX wieku, które zniewalały jednostkę. Ideologie przychodzą i odchodzą, ale priorytet wartości nad ideologią pielęgnowany w naszej cywilizacji chronił nas przed kolejnymi wynaturzeniami. W ostatnich czasach słuszne i ważne ideologie: walki z terrorem, ochrony klimatu czy przeciwdziałania skutkom Covid-19 w pewnym stopniu przełamały nasze wartości i dały przyzwolenie na ograniczanie wolności, segregację społeczną czy cenzurę informacji.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji