Zastanawiam się, kiedy ostatnio zdarzyło mi się słyszeć przemówienie Jarosława Kaczyńskiego takie jak za dawnych czasów: dowcipne, erudycyjne, cięte, inteligentne. Cóż, było to bardzo, bardzo dawno.
W zamian posłuchałem fragmentu wystąpienia w Koszalinie, w którym prezes PiS opowiada o konsystencji węgla: „Trzeba było kupić trzy razy więcej węgla, niż jest potrzebne do palenia w piecach. Dlaczego? Bo do palenia w piecach, szczególnie tych nowoczesnych, jest tylko ten sortowany węgiel przydatny, a żeby mieć jeden kilogram tego sortowanego, czy jedną tonę, no to trzeba mieć trzy razy więcej tego niesortowanego. A to ten niesortowany się kupuje […]. A jeszcze do tego przy przewożeniu na dłuższych odcinkach, szczególnie statkami, ten sortowany z powrotem zmienia się w niesortowany po prostu dlatego, że się kruszy w czasie transportu”. Kaczyński nie wszedł niestety w detale konstrukcji pieców ani też nie zreferował klasyfikacji tak zwanych sortymentów węgla, mam jednak wrażenie, że był tego bliski.