Reklama

Mariusz Cieślik: Patologia analogii

Kiedy słyszę kolejne wezwanie, żeby patrzeć w przyszłość i zapomnieć o przeszłości, wybucham śmiechem. Obie strony politycznego sporu w Polsce lubują się w porównaniach historycznych i chętnie sięgają po nieuprawnione analogie.

Publikacja: 02.09.2022 03:00

Wystawa: Warszawa–Mariupol – miasta ruin, miasta walki, miasta nadziei

Wystawa: Warszawa–Mariupol – miasta ruin, miasta walki, miasta nadziei

Foto: PAP, Radek Pietruszka

Akurat 1 września należało się tego spodziewać. Ale i 1 sierpnia, w rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, nie dało się uniknąć porównań II wojny światowej z napaścią Rosji na Ukrainę. Najbardziej jaskrawym przykładem tego typu myślenia była wystawa na stołecznym placu Piłsudskiego „Warszawa – Mariupol – miasta ruin, miasta walki, miasta nadziei”. Nawiązywano zresztą do niej w rozlicznych oficjalnych przemówieniach. Tak jak w czwartek o analogiach między dwiema wojnami wspominał na przykład prezydent Duda. Ale nie ma chyba polityka, który by takich porównań nie snuł. No, chyba że ktoś ze strony opozycji pokpiwał, że w rocznicę wybuchu wojny chcemy wojować z Niemcami (o reparacje) czy też całą Unią Europejską (o pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy).

Czytaj więcej

„Na każdym rogu ta sama truskawka”. Mariupol jak Warszawa

Nie jestem historykiem, ale nie trzeba profesjonalnej wiedzy, by wiedzieć, że nie da się porównać obecnego konfliktu na Ukrainie z II wojną światową. Przede wszystkim zupełnie inne są przyczyny wybuchu. Owszem, w obu wypadkach doszło do agresji jednego państwa wobec drugiego. Ale postępowaniu Hitlera od początku towarzyszyła myśl o podporządkowaniu sobie całej Europy (a później świata). W przypadku Putina nic nie wskazuje na to, żeby miał zamiar rozpętać konflikt globalny.

Los współczesnej Ukrainy jest tragiczny i godzien współczucia, ale po prostu nie da się tego konfliktu porównać z II wojną światową

Napaść na Ukrainę nie ma też podbudowy rasistowskiej, gdy tymczasem Niemcy zamierzali podbić państwa zamieszkałe przez „podludzi” takich jak Słowianie. Przyświecała im też od początku idea ludobójczej eksterminacji, co skończyło się obozami koncentracyjnymi i Holokaustem. Putinowska Rosja, owszem, morduje, ale nie widać w tym planu wyniszczenia konkretnej grupy narodowościowej.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Rocznica wybuchu wojny. Duda: Wzywamy, by pomóc Ukrainie i zatrzymać Rosję

A skoro już wspomniałem o Mariupolu i Warszawie, to zgadza się tylko to, że w obu wypadkach miasta zrównano z ziemią. Polską stolicę zniszczono jednak planowo po zakończeniu walk, podczas których doszło m.in. do rzezi Woli. Tymczasem w Ukrainie był to efekt ataku Rosjan, a czystki etnicznej nie było.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Los współczesnej Ukrainy jest tragiczny i godzien współczucia, ale po prostu nie da się tego konfliktu porównać z II wojną światową. Tak jak nie da się dziś na serio używać w polskiej debacie publicznej takich określeń, jak targowica czy faszyzm. Niestety, niektórzy wciąż to robią.

Publicystyka
Jarosław Kuisz: Dwa Zachody – zupełnie różne światy, które coraz więcej różni
Publicystyka
Jan Zielonka: Kto przekona europejskich wyborców i polityków, by poszli po rozum do głowy?
Publicystyka
Prof. Piątkowski: Gospodarcza droga do przyszłości
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Jak Donald Trump obnaża słabość Karola Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Publicystyka
Estera Flieger: Tzw. plan pokojowy zachęci Putina. Ile razy Zachód może popełniać ten sam błąd
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama