W dniu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę słowo „dezinformacja” biło rekordy popularności w wyszukiwarce Google’a. W szczycie dwa dni później fraza ta osiągnęła ponad 10 razy wyższy wynik w porównaniu z początkiem roku.
To dobra wiadomość, że stajemy się świadomi tego, że wojna to nie tylko spadające bomby, ale też słowa. Dzięki temu stare metody rosyjskiej dezinformacji przestają działać. Fejkowe fanpejdże udające lokalne portale, które korzystają ze źródeł typu Sputnik czy TASS, zostały zdemaskowane. Narracje sprzyjających Rosji polityków są wyśmiewane. W cały ten proces jest zaangażowane zarówno państwo, np. instytut badawczy NASK, jak i prywatne inicjatywy typu Demagog.pl. W ostatnich dniach dostaliśmy próbkę tego, jak teraz mogą wyglądać działania Rosjan.
Nihilizm to clou ich dezinformacyjnych działań w internecie. Najbardziej niebezpieczna dla nich jest sytuacja, gdy ich przeciwnik mówi językiem wartości. Solidarność, braterstwo, współczucie – to jest to, co należy zniszczyć w przypadku podejścia Polaków do Ukraińców. Rosjanie zaczną wykorzystywać do tego polskie młode kobiety mieszkające w dużych miastach. To właśnie one doświadczają skutków wojny w Ukrainie. Mniej miejsc w żłobkach czy przedszkolach, zwiększona podaż pracy w usługach czy sytuacja na rynku… matrymonialnym. Zresztą to nie żadne novum w dużych miastach, gdzie istnieje znacząco nadreprezentacja młodych kobiet wobec młodych mężczyzn, migracja z Ukrainy drastycznie pogłębi ten trend.
Na TikToku pojawił się nowy trend: „moja samoocena”, który w momencie pisania tego tekstu miał już niemal 15 mln (!) wyświetleń. Początek trendu wziął się od filmiku nagranego przez rosyjskojęzyczną użytkowniczkę z Ukrainy o nicku anzhelajuicy. Dziewczyna wykonuje gest dłonią, unosząc ją stopniowo, a na dole widnieje podpis po rosyjsku: „Moja samoocena, kiedy zobaczyłam polskie dziewczyny”. Filmik stał się viralem i wywołał falę oburzenia ze strony polskich użytkowniczek. Część odpowiedzi to kolaże wizerunków młodych atrakcyjnych Polek, które mają zadawać kłam tezie postawionej przez Ukrainkę. Pojawiają się również filmiki typu: „Może jesteś atrakcyjna, ale ja mam dom, na który nie spadają bomby”.
Co ciekawe, anzhelajuicy nie była dotąd popularna w mediach społecznościowych, na Instagramie ma zaledwie kilkuset obserwujących, a na TikToku kilkudziesięciu. Ta druga z platform ułatwia jednak szybkie zyskiwanie popularności przez filmiki nawet mało znanych użytkowników, ale nie można wykluczyć, że doszło tu do podbijania zasięgu filmiku przez rosyjskie trolle, albo że sama użytkowniczka jest inspirowana przez Rosjan.