Igor Murawski: Jak rozpętał III wojnę światową

Putin to nowy Hitler. Ten truizm powtarza niemal każdy, ale jak trafne jest to porównanie?

Publikacja: 12.04.2022 20:31

Władimir Putin przestudiował strategię Hitlera, polegającą na kłamstwie w kontaktach z Zachodem

Władimir Putin przestudiował strategię Hitlera, polegającą na kłamstwie w kontaktach z Zachodem

Foto: AFP

Podobieństwa są widoczne już wtedy, gdy przyjrzymy się inspiracjom dwóch antybohaterów. Obaj mieli obsesję na punkcie dziwacznie pojmowanej nauki o geopolityce, utożsamiając ją niemal wyłącznie ze „strefami wpływów” i „lebensraum” swoich narodów.

Hitler podziwiał ocierającego się o okultyzm Karla Haushofera, a Putin otwarcie chwalił Iwana Iljina, mistyka i zwolennika faszyzmu, który nie uznawał Ukrainy jako niezależnego bytu. Obu prześladowały upokorzenia, które ich zdaniem spotkały Niemcy i Rosję z rąk Zachodu. Hitler za takie uważał klęskę Niemiec w roku 1918 i traktat wersalski, a Putin rozpad ZSRR po roku 1990, który nazwał publicznie największą katastrofą geopolityczną XX wieku.

Obaj byli fanatyczni w swoim pragnieniu wyrównania rachunków. Obaj posunęli się tak daleko, jak pozwoliły im na to metody dyplomatyczne, wiedząc doskonale, że mają one swoje granice, co z kolei oznaczało, że aby móc osiągnąć cele, musieli być gotowi na wszystko. To niesamowite, jak bardzo czyny Putina odzwierciedlają działania Hitlera.

Fałszywe flagi

Dla większości z nas II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku. W rzeczywistości stało się to już w roku 1936, kiedy Hitler i Mussolini postanowili wesprzeć generała Franco w Hiszpanii, podczas gdy Stalin i niektóre kraje zachodnie zadeklarowali się na rzecz sił republikańskich. W konsekwencji konflikt od początku był międzynarodowy – państwa trzecie dostarczały broń obu stronom i tworzono legiony cudzoziemskich ochotników, coś, co dokładnie obserwujemy dziś w Ukrainie. Był to w każdym aspekcie, oprócz nazwy, początek wojny światowej, po którym nastąpiło krótkie zawieszenie broni, aż do chwili, gdy pożoga rozszalała się na dobre.

Putin uważnie przestudiował strategię Hitlera, polegającą na kłamstwie i oszustwie w kontaktach z zachodnimi przywódcami. Uśmiechy, obietnice, słabo skrywane groźby i bezczelne żądania, przedstawiane jako uzasadnione żale, sprawiły, że Hitler osiągnął swoje cele na przykład podczas rozbioru Czechosłowacji w roku 1938.

Czytaj więcej

Rosyjska swastyka. Faszyzm kwitnie na Wschodzie

Z tej metody skorzystał też Putin, choćby w roku 2008 w Gruzji. Aneksja Krymu w roku 2014 roku wygląda z kolei jak kalka operacji Anschlussu Austrii dokonanej przez Hitlera w roku 1938. Identyczne jest nawet sfałszowane referendum w sprawie przyłączenia okupowanego terytorium do „Macierzy” w przypadku Rosji i „Ojczyzny” w przypadku Niemiec, pod lufami armii okupacyjnej. Co ciekawe, w obu przypadkach, z racji na entuzjazm „wyzwalanej” ludności cywilnej, te lufy nie były nawet specjalnie potrzebne.

Podobnie jak Hitler Putin nie jest zainteresowany reakcją Zachodu, uważając, że jest on moralnie skorumpowany i niezdolny do jakiejkolwiek poważnej reakcji. I tak jak Hitler Putin buduje sieć skomplikowanych sojuszy z autokratycznymi przywódcami. Oś Berlin–Rzym–Tokio została dziś zastąpiona układem Moskwa–Pekin, z Teheranem i kilkoma innymi petentami czekającymi na swoją kolejkę.

Jeśli więc wojna Hiszpanii była preludium II wojny światowej, to czy możemy uznać inwazję na Ukrainę jako początek III wojny światowej? Tu znowu inspiracją dla Putina wydaje się być pan z dziwnym wąsikiem. Nazistowski dyktator najechał Polskę, aby „chronić niemiecką mniejszość przed trwającym ludobójstwem”. W tym celu, tuż przed atakiem, inscenizowano nawet fałszywe incydenty naruszenia granicy.

Bardzo podobnie „specjalną operację wojskową w Donbasie” przedstawiają rosyjskie media, które w stylu Goebbelsa powtarzają historyjkę o „nieustającym ludobójstwie mniejszości rosyjskiej”. Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy Putin zastosował tę taktykę – w drugiej połowie roku 1999 seria zamachów bombowych w budynkach mieszkalnych rosyjskich miast doprowadziła do gwałtownego wzrostu poparcia społecznego dla wojny Rosji z Czeczenią. Zamachy te są dziś przez wielu ekspertów identyfikowane jako typowe operacje „fałszywej flagi”, tak lubiane przez dyktatora nazistowskich Niemiec.

Putin nie jest jednak bezmyślnym plagiatorem. W swoich kontaktach z Zachodem wódz III Rzeszy, przynajmniej do pewnego momentu, próbował stosować metodę kija i marchewki. Ta strategia ostatecznie go zawiodła. Putin odrobił pracę domową i rozumie, że w XXI wieku nie wystarczą dyplomatyczne manewry. Adwersarzy trzeba też osłabiać poprzez próby destabilizacji i dezinformacji. Mowa o wojnie hybrydowej, o której prowadzeniu w dobie prasy, radia i raczkującej telewizji Führer mógł tylko marzyć. W tym kontekście wiele islamskich ataków terrorystycznych, które wstrząsnęły Europą na początku XXI wieku, należałoby ponownie zbadać pod kątem możliwych powiązań z rosyjskim wywiadem.

Jest faktem, że Rosja usiłowała wpłynąć, skutecznie zresztą, na wybory w USA i referendum w sprawie brexitu. Warto pamiętać też o niezwykle szkodliwym dla Unii Europejskiej kryzysie uchodźczym z roku 2015, który przynajmniej częściowo był wynikiem zaangażowania Rosji w wojnę w Syrii. Putin był chyba zadowolony z rezultatów użycia uchodźców jako broni, ponieważ dokładnie ta sama strategia została zastosowana zaledwie miesiące i tygodnie przed inwazją na Ukrainę, kiedy tysiące uchodźców i migrantów zostały „importowane” na Białoruś, a następnie wypchnięte do Polski.

Czytaj więcej

Šarunas Liekis: Łukaszenkę trzeba było przekupić, a Niemcy nie mają ambicji

Stworzyło to użyteczną zmyłkę (taktyka maskirowki?) – podczas gdy zachodnie media opisywały często haniebne traktowanie uchodźców na granicy białorusko-polskiej, armia rosyjska po cichu gromadziła swoje siły na granicy z Ukrainą. Teraz, gdy w Polsce przebywa około 2,5 mln uchodźców z Ukrainy, a kolejni są być może w drodze, która przynajmniej część z nich zaprowadzi dalej na Zachód, są oni potencjalnym narzędziem destabilizacji.

Napływ uchodźców do Europy Zachodniej może mieć rzeczywiście poważne konsekwencje. Powolne tempo rosyjskiego natarcia może być rezultatem niekompetencji ich armii oraz niesamowitego męstwa ukraińskiego oporu, ale możliwe jest też, że w ten sposób Putin próbuje wypchnąć z Ukrainy jak najwięcej uchodźców i skierować ich na Zachód. Temu może służyć też bezprzykładny terror, który stosują w Ukrainie Rosjanie, tak bardzo zalecany przez Hitlera na praktycznie tych samych terytoriach 80 lat wcześniej.

Hazardziści

Wódz III Rzeszy nie został powstrzymany w roku 1936 ani 1939, choć dziś wiemy, że można było i powinno się go powstrzymać. Jeżeli nie powstrzymamy Putina w Ukrainie, przestając udawać, że to wciąż nie jest nasza wojna, to możemy stanąć w obliczu znacznie większych okropności niż te, których świadkami byli nasi przodkowie w latach 1936–1945.

Optymistyczne w tej przygnębiającej historii dwóch tyranów jest to, że obaj byli hazardzistami, którzy nie wiedzieli, kiedy przestać grać. Wydając rozkaz inwazji na Polskę, Hitler nie zdawał sobie sprawy z tego, że przypieczętował swój los. Nie mógł wiedzieć, że Zachód rzeczywiście pójdzie (choć za późno, by ratować Polskę) z nim na wojnę, jego sojusznicy okażą się zbyt słabi, by udzielić mu jakiejkolwiek znaczącej pomocy, i że marzenie o stworzeniu tysiącletniej Rzeszy skurczy się szybko do żałosnego końca w berlińskim bunkrze.

Ten sam błąd popełnił Putin, który atakując Ukrainę, zjednoczył często pobłażający Rosji Zachód i który stanął przed niezrozumiałym dla niego i przynajmniej częściowo nieoczekiwanym oporem Ukraińców, ale także obudził siły geopolityczne, które ostatecznie katapultują go na śmietnik historii.

Czy stanie się to z powodu jego praktycznie bezwarunkowej zależności od Chin, zachodniej determinacji, już nawet nie z powodu popełnianych przez niego zbrodni, ale by go osłabić jako chińskiego sojusznika, zanim sam Zachód być może będzie się musiał zmierzyć z azjatyckim olbrzymem? Czy może polegnie on w nowej rosyjskiej rewolucji i wojnie domowej spowodowanej stratami wojennymi i gwałtownym spadkiem poziomu życia?

To bez znaczenia. Ważne jest, aby stało się to jak najszybciej, tak abyśmy mogli uratować jak najwięcej niewinnych istnień. Hitler nie może wygrać z historią.

Igor Murawski – urodzony w 1968 badacz historyczny, dziennikarz, tłumacz. Studiował historię, politologię oraz polemologię na Uniwersytecie Londyńskim. Prezes Fundacji Poszukiwacze.org zajmującej się ochroną dziedzictwa kulturowego. Prowadzi i bierze udział w projektach badawczych związanych z archeologią pól bitewnych oraz odkrywaniem tajemnic przeszłości

Podobieństwa są widoczne już wtedy, gdy przyjrzymy się inspiracjom dwóch antybohaterów. Obaj mieli obsesję na punkcie dziwacznie pojmowanej nauki o geopolityce, utożsamiając ją niemal wyłącznie ze „strefami wpływów” i „lebensraum” swoich narodów.

Hitler podziwiał ocierającego się o okultyzm Karla Haushofera, a Putin otwarcie chwalił Iwana Iljina, mistyka i zwolennika faszyzmu, który nie uznawał Ukrainy jako niezależnego bytu. Obu prześladowały upokorzenia, które ich zdaniem spotkały Niemcy i Rosję z rąk Zachodu. Hitler za takie uważał klęskę Niemiec w roku 1918 i traktat wersalski, a Putin rozpad ZSRR po roku 1990, który nazwał publicznie największą katastrofą geopolityczną XX wieku.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę