Ktoś kiedyś zauważył, że być może nie wszyscy Niemcy wierzą w Pana Boga, ale wszyscy wierzą w Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe, który pozostaje od lat organem konstytucyjnym o największym poparciu społecznym w Niemczech. Stąd też wyczekiwanie przed wtorkowym wyrokiem Trybunału w sprawie, ogólnie rzecz ujmując, polityki Europejskiego Banku Centralnego na rzecz stabilizacji strefy euro, którą można streścić w słynnym sformułowaniu prezesa Mario Draghiego „whatever it takes”, było nie tylko wśród prawników i polityków ogromne.
Zanim jednak doszło do dzisiejszego wyroku, mieliśmy kilka kilkunastogodzinnych rozpraw, podczas których przedstawiciel EBC przyznał, że poprzednik obecnie ocenianego programu OMT (program masowego skupu obligacji finansowo niestabilnych państw wspólnej waluty) był de facto nielegalny. Po rozprawach FTK podjął historyczną decyzję i odesłał skargi w trybie prejudycjalnym do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, zastrzegając sobie jednak prawo ostatniego słowa. We wtorek w swoim wyroku w zasadniczej części zgodził się z orzeczeniem ETS.
Jakie możliwości miał niemiecki sąd konstytucyjny i dlaczego wtorkowy wyrok jest nie tylko z polskiej, ale też europejskiej perspektywy istotny? Trybunał stracił doskonałą okazję, aby przypomnieć europejskim instytucjom i politykom o fundamentalnych zasadach na jakich opiera się Unia Europejska, takich jak suwerenność i możliwość do podmiotowego działania narodowych organów konstytucyjnych oraz wynikającej zeń odpowiedzialności za dobrobyt i rozwój ich wspólnot narodowych.
Nie tylko tego nie zrobił, ale w istocie – z kilkoma łatwo do omijania zastrzeżeniami – zgodził się na interpretację mandatu Europejskiego Banku Centralnego, który jest nie tylko w sposób oczywisty niezgodny z prawem europejskim, ale także z prawem konstytucyjnym wielu państw.
Każdy mandat banku centralnego, wzorowanego na Banku Federalnym RFN (jak np. EBC, ale także poniekąd NBP), jest ze swej istoty ściśle ograniczony, ponieważ bank posiada minimalną legitymizację, a zatem nie może wykraczać poza ściśle rozumianą politykę pieniężną. Jednak działania Europejskiego Banku Centralnego w ostatnich latach to w zasadzie podręcznikowe przykłady polityki fiskalnej, której celem w istocie jest kupowanie czasu nieodpowiedzialnym politykom i tworzenie im kolejnych okazji do niereformowania swoich niewydolnych gospodarek.