O tym, że Antoni Macierewicz jest już „po słowie” z Jarosławem Kaczyńskim, napisała „Gazeta Wyborcza”. Sprawę analizuje też Onet. Ich zdaniem Macierewicz wraca w PiS do łask, szczególnie że prezes Kaczyński wychwalał go publicznie podczas obchodów 70. urodzin.
Dowiedz się więcej: Nieoficjalnie: Macierewicz chce zostać prezesem NIK
Kiedy były szef MON mógłby zostać prezesem naczelnego organu kontroli? Media oczywiście informują, że kadencja obecnego szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego mija dopiero w sierpniu 2019 roku. Jednak sugerują, że z powodu prawnych problemów Kwiatkowskiego Macierewicz mógłby być wprowadzony do NIK już wcześniej. Jakby miało to wyglądać od strony technicznej? O tym mówi i pisze się już niewiele. A właśnie z powodów technicznych szybkie powołanie Macierewicza na prezesa NIK wydaje się niewykonalne.
Utrudniają to przepisy z ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli. Wyraźnie mówią one, że „Sejm odwołuje Prezesa Najwyższej Izby Kontroli”, jeżeli „został on skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnienie przestępstwa”. Tymczasem proces Krzysztofa Kwiatkowskiego, oskarżonego z Janem Burym o nadużycia przy obsadzaniu stanowisk w NIK, dopiero się rozpoczyna. W dodatku toczy się w przeładowanym Sądzie Okręgowym w Warszawie, więc na „prawomocne skazanie”, o którym mówi ustawa, przyjdzie nam długo poczekać.
PiS mogłoby spróbować też odwołać Kwiatkowskiego, stawiając go przed Trybunałem Stanu. Postępowanie w tej samej sprawie, co w sądzie, toczy się równolegle przed Sejmową Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Obecnie toczy się dość wolno, ale może przyspieszyć. Gdy komisja zakończy swoje postępowanie, a Sejm przegłosuje wniosek o pociągnięcie Kwiatkowskiego do odpowiedzialności przed trybunałem, zgodnie z ustawą o Trybunale Stanu, zostanie on „zawieszony w czynnościach”. Problem w tym, że wtedy będzie zastępował go jeden z wiceprezesów NIK. A z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że Kwiatkowski podpisał zarządzenie wskazujące ewentualnego zastępcę.