Ale tak było i wcześniej. Jestem absolwentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i zawsze byłem dumny, że w 1968 roku były kanclerz mojej uczelni prymas Stefan Wyszyński skłonił jej władze, aby uczyniły ważny gest w stosunku do studentów relegowanych z Uniwersytetu Warszawskiego – choć często byli to ludzie odlegli od wiary katolickiej. Prymas polecił, aby uchylić w tym wypadku obowiązujący na katolickich uczelniach wymóg przedstawiania przy przyjmowaniu na studia świadectwa chrztu. Moi wykładowcy wspominali, jak wówczas na Katolicki Uniwersytet Lubelski przyjęto gościnnie i bez żadnej ostentacji Barbarę Toruńczyk czy Seweryna Blumsztajna.
Czy ówczesna decyzja księdza prymasa nie jest zaprzeczeniem tezy Edelmana, że Kościół zawsze działał w imię własnego interesu, aby przetrwać w symbiozie z komunistyczną władzą?
Poważnej dyskusji nad problemem antysemityzmu nie służy też lekkie definiowanie przez Marka Edelmana „wszystkich rządów” od Moczara do Kaczyńskiego jako „mniej lub bardziej antysemickich”. Czy po licznych wysiłkach prezydenta Lecha Kaczyńskiego i pracowników jego kancelarii (z minister Ewą Junczyk-Ziomecką na czele) dla jak najtroskliwszego uszanowania pamięci o losach polskich Żydów można beztrosko pisać o „panach Kaczyńskich” jako „reakcyjnych narodościowo”? I co właściwie ma oznaczać taki epitet?
I jeszcze jedna smutna refleksja. Prawie dwa lata temu, na początku kwietnia 2006 roku, Marek Edelman zabrał głos w dyskusji o felietonie Stanisława Michalkiewicza „Przedsiębiorstwo Holocaust”, który pojawił się w Radiu Maryja. Protesty wywołały wówczas stwierdzenia Michalkiewicza o „Judajczykach”, którzy próbują wymusić na polskim rządzie „zapłatę haraczu zwanego dla niepoznaki rewindykacjami”. Były przywódca powstania w getcie warszawskim zaapelował wówczas w liście do premiera i marszałka Sejmu o zdecydowaną reakcję na treści, jakie pojawiają się na antenie toruńskiej rozgłośni. Postulował bardzo daleko idące kroki wobec stacji, do jej zamknięcia włącznie.
Reagując na ten list, ówczesny marszałek Sejmu Marek Jurek zwrócił się do ojca Tadeusza Rydzyka, sugerując, że Stanisław Michalkiewicz powinien jak najszybciej przeprosić za swój ton i użyte w felietonie sformułowania. „Medium katolickiemu nie przystoi dezynwoltura wobec spraw, nad którymi należy się pochylać z największym szacunkiem i w duchu żałoby” – pisał marszałek.