Kilka lat temu prasę w Polsce dotknęły strukturalne kłopoty, które najpoważniejsze okazały się na rynku tygodników. Jest to tendencja globalna, która z pewnością zredukuje rolę i znaczenie prasy papierowej w skali światowej. Tytuły bronią się przed nią na różne sposoby.
Poprzedni właściciele i szefowie "Wprost" przyjęli strategię proponowaną im przez "marketingowych specjalistów". Miało być bardziej rozrywkowo, czyli mniej tematyki poważnej, a więcej plotek, sensacji, ciekawostek z "wielkiego świata" show-biznesu. Efekt był łatwy do przewidzenia. Spora część czytelników "Wprost", czyli ludzi przyzwyczajonych do skróconej, ale niepokornej formuły pokazywania naszej rzeczywistości, zaczęła się wykruszać. Rynek oferujący sensacje na temat gwiazd i gwiazdeczek jest już ciasno zabudowany, a jego czytelnicy nie mają powodu sięgać po "Wprost". Choć skutki tej strategii szybko okazały się odwrotne do zamierzeń, "specjaliści" byli w stanie jedynie ją zintensyfikować – o żadnej innej nie mają przecież pojęcia. Oferta tygodnika została nie tylko jeszcze bardziej zubożona, ale uzupełniona o "Wprost Light", co wydawało się już przedsięwzięciem wręcz karkołomnym. Efekt był łatwy do przewidzenia.
"Polityka", cokolwiek byśmy sądzili o jej zawartości, nie poszła w tego typu komercjalizację i w konsekwencji znacznie lepiej znosi zawirowania rynku. W rzeczywistości rynek – również mediów – pluralizuje się i partykularyzuje. Trudno negować występowanie tendencji do uproszczenia i wulgaryzacji, ale przecież nie jest ona jedyna. Zbiorowości, które oczekują czegoś innego, stanowią istotny segment rynku i rzeczą specjalistów jest wychodzić im naprzeciw.
Tymczasem, zwłaszcza w Polsce, na specjalistów pasowani są ci, którzy wiedzą tyle, że im coś jest głupsze i bardziej prymitywne, tym lepiej się sprzeda. Są oni najlepszym i – być może – jedynym dowodem na prawdziwość tej tezy.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/12/30/komercyjnie-czyli-glupio/]Skomentuj[/link][/ramka]