Prawo nie chroni wydumanych interesów

Sąd cywilny nie jest od rozstrzygania sporów światopoglądowych i politycznych, ale może być do nich wykorzystany.Taki proces nie będzie sprawą prywatną

Publikacja: 05.01.2010 19:53

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Prokurator może wstąpić do każdej sprawy, także cywilnej, by bronić interesu publicznego.

A nie ma już wątpliwości, że pozew mieszkańca Świnoujścia, który zażądał nakazania władzom miasta, by spowodowały zdjęcie krzyża ze ścian urzędu, w szczególności z sali posiedzeń rady miasta, ma charakter publiczny. Skutki wyroku dla polskiego życia publicznego trudno przewidzieć.

Skarżący twierdzi, że obecność krzyża narusza jego odczucia religijne, że jako niechrześcijanin (definiuje siebie jako osobę ogólnie wierzącą w Boga) podlega presji innej religii, nie może też "w sposób neutralny" brać udziału w obradach rady.

Jakie szanse ma taki pozew i jak może przebiegać proces?

To drugie jest zresztą ważniejsze. Wiele wskazuje bowiem na to, że jeśli powód nie popełni formalnych błędów (a zapewne znajdzie prawnicze wsparcie), jego pozew przejdzie całą drogę sądową – aż do Sądu Najwyższego. Gdyby nawet znalazł się sędzia, który uznałby, że to nie jest materiał na sprawę cywilną, i odrzucił pozew, to na takie rozstrzygnięcie przysługuje zażalenie.

Przypomnijmy: kilkanaście lat temu pewien wyborca pozwał prezydenta Wałęsę, żądając 100 mln zł, które ten obiecywał Polakom w kampanii wyborczej. Dopiero Sąd Najwyższy rozstrzygnął tę oczywistą dla wielu kwestię, że nie jest dopuszczalne dochodzenie w sądzie obietnic wyborczych.

Wróćmy jednak do meritum tego rewolucyjnego – zwłaszcza w polskich warunkach społecznych, politycznych i konstytucyjnych – żądania. Otóż jeśli nawet powód przekona sądy, że w swych religijnych uczuciach doznaje istotnego uszczerbku, to jeszcze nie wystarczy – bo naruszenie dobra osobistego musi mieć charakter obiektywny. To zaś w takiej sprawie nie wchodzi w rachubę: przeciętnego obywatela, niezależnie od tego, czy jest katolikiem, protestantem czy osobą obojętną religijnie, widok krzyża, także w urzędzie, nie razi.

Prawo nie chroni wydumanych interesów. Musi też uwzględniać prawa innych. Sądowe nakazanie usunięcia krzyża może by uspokoiło owego mieszkańca Świnoujścia, ale z pewnością wzburzyło i zraniło innych mieszkańców i w ogóle wielu Polaków. Prawo i sądy mają zaprowadzać pokój. Choć to może nieco staromodne sformułowanie, to jest prawdziwe.

Jaki wniosek? Najgorzej byłoby, gdyby powód wygrał jakimś fuksem – a to w sądach jest możliwe. Dlatego do procesu powinien wstąpić prokurator, gdyż ta prywatna formalnie sprawa de facto jest już publiczną o wręcz konstytucyjnym znaczeniu. Najgorzej byłoby, gdyby państwo, rząd udawały, że to proces prywatny.

Prokurator może wstąpić do każdej sprawy, także cywilnej, by bronić interesu publicznego.

A nie ma już wątpliwości, że pozew mieszkańca Świnoujścia, który zażądał nakazania władzom miasta, by spowodowały zdjęcie krzyża ze ścian urzędu, w szczególności z sali posiedzeń rady miasta, ma charakter publiczny. Skutki wyroku dla polskiego życia publicznego trudno przewidzieć.

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości