Bez względu na to, czy blogowy wpis Janusza Palikota był wybrykiem swawolnego Dyzia, częścią zaplanowanej i orkiestrowanej akcji PO dyskredytowania prezydenta, czy też elementem wewnątrzpartyjnej walki w samej Platformie, jedno wydaje się pewne – lubelski polityk dał okazję prezydentowi do zyskania sympatii i zwiększenia swej popularności w społeczeństwie. Okazję zmarnowaną przez otoczenie głowy państwa.
Jeśli bowiem jego pomówienia są tylko insynuacjami i obrzydliwym plotkarstwem, to osoba Lecha Kaczyńskiego mogłaby się w tym świetle prezentować jako ofiara oszczerczej akcji czołowego polityka partii rządzącej. Im słabsze będzie potępienie Palikota w jego macierzystej formacji, im mniej dotkliwe wewnątrzpartyjne represje, tym bardziej prezydent mógłby się prezentować narodowi jako obiekt obrzydliwej akcji swych politycznych przeciwników, jako osoba pokrzywdzona kalumniami i wstrętnymi sugestiami. A to otwiera dla kancelarii głowy państwa pole do rozpoczęcia ofensywy prezentującej Kaczyńskiego jako ofiarę bezwzględnych machinacji obecnej ekipy rządowej.
Reakcja współpracowników Lecha Kaczyńskiego na blogowy wpis Palikota z posła PO uczyni męczennika wolności słowa, a prezydenta przedstawi jako ponurego satrapę
Taka taktyka pozwoliłaby na eksploatację potężnej broni w politycznym marketingu – kreowania się na ofiarę silniejszych i potężniejszych. Wyborcy, zwłaszcza chyba polscy wyborcy, lubią obdarzać swoją sympatią słabszych, bezbronnych i niesłusznie atakowanych. Ten szlachetny rys w charakterze naszego elektoratu mógłby być skutecznie wykorzystany przez środowisko prezydenta do budowania długofalowej strategii prezentowania Lecha Kaczyńskiego jako ofiary i obiektu bezustannego, frontalnego ataku PO.
Można by już w przyszłości każdy, nawet uzasadniony, spór premiera z głową państwa, np. w polityce zagranicznej, prezentować jako kontynuację polityki dezawuowania prezydenta, zapoczątkowaną przez Palikota. Donald Tusk miałby przez następne trzy lata ogromny problem, by udowodnić, że jego walka z Lechem Kaczyńskim nie jest jedynie bardziej subtelną kontynuacją pomówień lubelskiego posła Platformy. Tym samym przedwczorajszy wpis na blogu Palikota pomagałby obecnemu prezydentowi w reelekcji, a utrudniałby skuteczną walkę o urząd głowy państwa szefowi PO.