Rozmowy lidera SLD z najważniejszymi politykami PO w sprawie odrzucenia weta prezydenta do ustawy medialnej są spektakularne i w relacjach dziennikarskich opatrywane zgrabnym sformułowaniem „targi o media”. Bo w istocie Grzegorz Napieralski targuje się ze Zbigniewem Chlebowskim, szefem Klubu PO, o to, za co lewica mogłaby pozwolić koalicji PO – PSL przejąć władzę w publicznym radiu i telewizji.
Czy targują się o liczbę członków zarządu we władzach telewizji i radia? Czy może o to, który kanał będzie należał do SLD? Napieralski robi dobrą minę do niepewnej gry, bo nawet jeśli Platforma obiecuje dziś złote góry, to nie ma żadnej gwarancji, że słowa dotrzyma. Dlatego wciąż najwięcej wskazuje na to, że weto prezydenta – gdyby miało dojść do głosowania nad nim na najbliższym (ostatnim przed wakacjami) posiedzeniu Sejmu – zostałoby podtrzymane.
Lewica, pomagając odrzucić prezydenckie weto, pozwoliłaby wejść w życie ustawie, która oddaje władzę nad telewizją i radiem publicznym rządzącej koalicji
Lewica, pomagając je odrzucić, pozwoliłaby wejść w życie ustawie, która oddaje władzę nad telewizją i radiem publicznym koalicji. Wtedy do podjęcia decyzji w kwestii obsady stanowisk w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji czy władz mediów publicznych jej głosy nie byłyby już do niczego potrzebne. Dziś Napieralski jest panem sytuacji, ale po odrzuceniu weta prezydenta stałby się petentem na salonach PO, niemal bez żadnych kart przetargowych.
Gdyby prezydenckie weto zostało podtrzymane, byłaby to pierwsza tak poważna klęska Platformy w Sejmie. Nie można zatem wykluczyć, że PO zdecyduje się termin głosowania przełożyć na jesień. Zyska wtedy czas i na negocjacje z SLD, i na przygotowanie nowego projektu, nad którym dyskusja przykryje kompromitację uchwalonej przez koalicję ustawy.