Historia Polski na obcej ziemi

Rozmowa z Krzysztofem Langowskim, historykiem, członkiem Rady Instytutu Józefa Piłsudskiego w Ameryce

Aktualizacja: 18.06.2009 08:17 Publikacja: 18.06.2009 02:21

Krzysztof Langowski

Krzysztof Langowski

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Instytut Józefa Piłsudskiego w Ameryce otrzymał jedną z tegorocznych nagród Kustosza Pamięci Narodowej, którą od 2002 roku przyznaje IPN. Czym jest dla państwa ta nagroda?[/b]

[b]Krzysztof Langowski:[/b] To ogromne wyróżnienie i radość, że doceniona została praca instytutu, a istnieje on od 1943 roku. Nagroda zobowiązuje nas też do dalszej działalności.

[b]Jaką działalność prowadzi Instytut Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku?[/b]

Nasz instytut jest przede wszystkim placówką archiwalno-naukową. Posiadamy liczne zbiory dokumentalne i biblioteczne. Udostępniamy te materiały studentom, pracownikom naukowym i na ich podstawie powstają prace badawcze. Instytut odwiedzany jest często przez historyków z Polski, co daje nam ogromną satysfakcję. Oprócz działalności wydawniczej, organizujemy też liczne bankiety, konferencje, sympozja, odczyty historyczne. Na terenie instytutu działa także kino Ziuk, które daje środowisku polonijnemu możliwość spotkania i rozmowy w ramach dyskusyjnych klubów filmowych.

[b]Co daje państwu największą satysfakcję?[/b]

Budujące jest to, że nie przychodzą do nas tylko historycy czy studenci historii. Na przykład kiedy w ramach digitalizacji kolekcji „Powstania śląskie” skanowaliśmy dokumenty mówiące o tym wydarzeniu, to przychodzili do nas ludzie, których przodkowie brali udział w powstaniu. Chcieli odnaleźć ich ślady, czegoś więcej się dowiedzieć albo po prostu porozmawiać. Przychodzą do nas także ludzie, którzy tworzą drzewa genealogiczne swoich rodzin. Szukają przodków i chcą przejrzeć dostępne dokumenty.

[b]W instytucie pracują sami wolontariusze. Jak do państwa trafiają i kim są najczęściej?[/b]

Dajemy ogłoszenia w prasie polonijnej, że potrzebujemy chętnych. Ostatnio na przykład do prac przy digitalizacji zbiorów. Zgłaszają się młodzi ludzie w wieku 21– 25 lat, którzy chcą poznać nowe techniki pracy z komputerem. My dajemy im taką możliwość, a oni przy okazji uczą się polskiej historii. Obecnie wszyscy wolontariusze to studentki, brakuje nam płci przeciwnej.

[b]Czy łatwo zajmować się historią Polski na emigracji? [/b]

Nie jest to łatwa działalność. Najwięcej mamy problemów finansowych. Jest coraz mniej pieniędzy, a przydałoby się na przykład zatrudnić w instytucie kilku pracowników etatowych, bo teraz mamy tylko jednego – dyrektora wykonawczego. Pracy jest dużo i wolontariusze nie dają sobie ze wszystkim rady. Działalność jest trudna również dlatego, że środowisko polonijne zainteresowane jest głównie bieżącymi sprawami i dostosowywaniem się do rzeczywistości amerykańskiej, a nie tym, co oferuje instytut.

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Wiadomo, kto przegra wybory prezydenckie. Nie ma się z czego cieszyć
Publicystyka
Pytania o bezpieczeństwo, na które nie odpowiedzieli Trzaskowski, Mentzen i Biejat
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Brudna kampania, czyli szemrana moralność „dla dobra Polski”
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jaka Polska po wyborach?
Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi