W co gra Aleksander Kwaśniewski

Jeśli były prezydent chciał wrócić do silnej obecności w mediach, to zadanie wykonał. Niczym prymus

Publikacja: 09.09.2009 04:01

– Pewne bariery zostały już pokonane – mówił Aleksander Kwaśniewski w Radiu TOK FM, komentując porozumienie PiS i SLD w sprawie ustawy medialnej. Według byłego prezydenta być może przyszedł już czas na kompromis historyczny.

Nikt, kto chociaż trochę zna byłego prezydenta, nie przypuszcza, by w rozmowie w TOK FM z Janiną Paradowską te szokujące zdania mu się wymknęły. Nieistotne jest, że część polityków określa je mianem humbugu.

Zarówno dla przedstawicieli jednej, jak i drugiej partii ta wypowiedź jest dużym problemem. Choćby dlatego, że jest poważnym problemem dla ich wyborców. Jeśli są gdzieś dwa bieguny polskiej polityki, to mieszczą się w okolicach partii Grzegorza Napieralskiego i Jarosława Kaczyńskiego.

O co chodziło Kwaśniewskiemu? Jaki cel chciał osiągnąć, twierdząc, że współpraca SLD z PiS ma trwalsze podstawy niż ustawa medialna? W co gra były prezydent?

– Z uciech romansu się korzysta, ale o tym się nie mówi. Aleksander Kwaśniewski okazał się zazdrośnikiem, bo z tych uciech nie korzysta – ocenia Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS. Zastrzega jednak: – Jeśli ten romans w ogóle ma miejsce.

Okazjonalny romans w odniesieniu do obsady stanowisk w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji na pewno miał miejsce. Tyle że mieli go rywale politycznych pupili Kwaśniewskiego na lewicy, tacy jak Grzegorz Napieralski. Dziwne byłoby, gdyby nagle były prezydent zechciał ich wspierać. Absolutnie więc nie o to chodzi.

– Dotychczasowe komentarze do tej wypowiedzi Kwaśniewskiego są chybione. On nie nawołuje do koalicji PiS z SLD, tylko przed nią ostrzega – uważa wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński z SLD.

Kogo ostrzega? – Napieralskiego, ale przede wszystkim Donalda Tuska – wyjaśnia Szmajdziński.

Dlaczego Kwaśniewski miałby ostrzegać lidera Platformy Obywatelskiej? W październiku ma się ukazać publikacja IPN na temat kontaktów byłego prezydenta z SB. I trwa śledztwo w sprawie mafii paliwowej. Jej bossowie najpierw oskarżali m.in. Kwaśniewskiego o udział w tym procederze, a potem, jak wynika z tekstu w lipcowej „Polityce”, obwieścili, że te zeznania wymuszali na nich prokuratorzy. Ci mają jednak twarde dowody, że tak nie było (o czym pisała wtorkowa „Rz”). 

Może więc najbardziej prawdopodobna jest hipoteza, że Kwaśniewski tą zadziwiającą wypowiedzią chciał upiec wiele pieczeni: zaistnieć w mediach, wyprzedzić przewidywane ataki i pokazać politykom PO, że trzeba się z nim liczyć, bo SLD wcale nie musi popierać Donalda Tuska w wyborach prezydenckich?

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości