Reklama

Obama w potrzasku

Losy wojny w Afganistanie rozstrzygają się właśnie w waszyngtońskich gabinetach władzy

Aktualizacja: 25.09.2009 09:49 Publikacja: 24.09.2009 22:26

Piotr Gillert

Piotr Gillert

Foto: Fotorzepa

[b][link=http://blog.rp.pl/gillert/2009/09/24/obama-w-potrzasku/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Z dnia na dzień wojna w Afganistanie zaczyna przesłaniać wszystkie inne problemy, jakie piętrzą się przed administracją Baracka Obamy.

Zaledwie sześć miesięcy temu nowy prezydent zakończył przegląd sytuacji w Afganistanie i ogłosił nową, własną strategię: zawężenie celów (zamiast budowy demokracji stabilizacja i wzmacnianie lokalnych władz), inne rozłożenie akcentów (większe środki na szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa i na poprawę warunków życia ludności), więcej oddziałów. Podjęta niejako z marszu decyzja o wysłaniu dodatkowych 21 tysięcy żołnierzy miała świadczyć o tym, że jest zdeterminowany i twardy, i zamknąć usta krytykom uznającym go za „miękkiego liberała”. Minęło pół roku i nowa strategia wydaje się nie nadążać za dramatycznym rozwojem wypadków w Afganistanie.

Niedawno do amerykańskiej prasy wyciekła treść tajnego raportu głównodowodzącego wojskami w Afganistanie Stanleya McChrystala, w którym generał stwierdza wprost: obecna strategia doprowadzi do klęski, jeśli sojusz nie rzuci do walki dodatkowych kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy. Według McChrystala, jeśli nie nastąpi to w najbliższych 12 miesiącach, talibowie okrzepną tak, że nie da się już ich pokonać. Raport wywołał w Ameryce ogromne poruszenie. Kongres zaczął się domagać, by administracja jak najszybciej ściągnęła McChrystala na Kapitol, gdzie mógłby opowiedzieć politykom o tym, jak źle dzieje się w Afganistanie.

Tymczasem sytuacja w samym Waszyngtonie jest niesłychanie zagmatwana. Jak podaje „New York Times”, w połowie miesiąca Obama wezwał do siebie wszystkich ludzi, którzy współtworzą amerykańską politykę bezpieczeństwa, od wiceprezydenta Joe Bidena i sekre- tarz stanu Hillary Clinton po szefa Pentagonu Rober-ta Gatesa i głównodowodzącego armii admirała Mike’a Mullena. Tęgie głowy zastanawiały się nad tym, co począć z Afganistanem, lecz według nowojorskiej gazety nie osiągnięto konsensusu. Biały Dom nie może się zdecydować, co robić dalej. Żądania przedstawione przez McChrystala zwiększają presję, pod którą znajduje się Obama. On zwyczajnie nie ma już wiele czasu na dłuższe zastanawianie się. – Prezydent jest w potrzasku – twierdzą źródła w administracji. Nie może tak po prostu powiedzieć armii „nie”, bo tego w czasach wojny zwierzchnik sił zbrojnych nie robi. Boi się jednak również powiedzieć „tak”, bo nie tylko naraziłby się coraz liczniejszym przeciwnikom dalszego zaangażowania w Afganistanie, ale przede wszystkim doprowadziłby do takiego zaangażowania militarnego w tym kraju, że porównania z Wietnamem zaczną być coraz bardziej uzasadnione.

Reklama
Reklama

Rozwiązaniem może być zatem całkiem nowa strategia. Na przykład, jak wynika z doniesień amerykańskich mediów, zamiast zwiększenia mogłoby nastąpić... zmniejszenie liczby oddziałów. Zamiast podejmować otwartą walkę z talibami, sojusz miałby w ramach tej nowej strategii skoncentrować się bardziej na działaniach antyterrorystycznych, skierowanych przede wszystkim przeciwko samej al Kaidzie. I to nie tylko w Afganistanie, ale również, a może przede wszystkim, w Pakistanie. Taka strategia pozwoliłaby zapewne zmniejszyć straty, bo działania bojowe miałyby ograniczony charakter i opierałyby się przede wszystkim na elitarnych jednostkach specjalnych. Co jednak znaczyłoby to dla Afganistanu i natowskiej misji w tym kraju? Czy byłoby to równoznaczne z uznaniem, że tamtejszy konflikt będzie się ciągnął w nieskończoność?

Żaden z wyborów, przed jakimi stoi obecnie Barack Obama, nie jest dobry. Ale brak działania nie wchodzi w grę.

[b][link=http://blog.rp.pl/gillert/2009/09/24/obama-w-potrzasku/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Z dnia na dzień wojna w Afganistanie zaczyna przesłaniać wszystkie inne problemy, jakie piętrzą się przed administracją Baracka Obamy.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Publicystyka
Konrad Szymański: Jaka Unia po szkodzie?
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Reklama
Reklama