Pracodawcy kontra związkowcy

Krzysztof Rybiński, ekonomista z SGH oraz Janusz Śniadek, lider NSZZ „Solidarność” zastanawiają się nad kwestią zwolnień związkowców

Publikacja: 01.10.2009 04:53

Krzysztof Rybiński

Krzysztof Rybiński

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[srodtytul]Krzysztof Rybiński, ekonomista z SGH[/srodtytul]

W każdej firmie jest miejsce na to, żeby związki zawodowe w sposób profesjonalny wypowiadały się w imieniu pracowników. Nie może jednak dochodzić do patologii. Wielu związkowców przestało być przedstawicielami pracowników i stało się zawodowymi działaczami. Przestali dbać o interesy wszystkich zatrudnionych, wysuwają żądania jedynie w interesie wąskiej grupy osób. Takie sytuacje powodują, że pracodawcy usiłują się bronić.Czasem sposób działania związkowców może zagrozić istnieniu ich firmy. Znam przykład z sektora publicznego: dramatyczna sytuacja w przedsiębiorstwie, złe wyniki finansowe, a związki zawodowe żądają podwyżek i większych uprawnień, nie dbając o to, czy ich zakład może w takiej sytuacji przetrwać.

Nawet bez związków zawodowych instytucji, które patrzą pracodawcom na ręce, jest w Polsce za dużo. Mamy Państwową Inspekcję Pracy, UKS, NIK, inspektorów BHP. Zaskakujące, że do tej pory nie napisaliśmy nowego kodeksu pracy – obecne polskie prawo pracy jest zakorzenione w socjalizmie. Związki powinny się stać partnerem zarządu w dyskusji o przyszłości firmy.

[srodtytul]Janusz Śniadek, lider NSZZ „Solidarność”[/srodtytul]

Pracodawcy, którzy stosują szykany za działalność związkową, uderzają w fundamenty społeczeństwa obywatelskiego, które nie istnieje bez związków zawodowych. Dziś w Polsce trwa krucjata antyzwiązkowa, do której przyłączają się elity polityczne i gospodarcze.

25 lat temu Lech Wałęsa otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za walkę o prawo do zrzeszania się w związki zawodowe, a dziś wyrzuca się z pracy za tego typu działalność. Być może w ten sposób elity chcą uczcić 30. rocznicę powstania “Solidarności”. W swoich wypowiedziach twierdzą, że związki zawodowe to relikt PRL, który jest hamulcem postępu i rozwoju.

Z Urzędu Pracy w Leżajsku wyrzucono kobietę za krytyczne wypowiedzi na temat jego funkcjonowania, choć przecież instytucja pożytku publicznego z definicji powinna być przedmiotem publicznych ocen. W zakładach pracy, w których funkcjonują związki zawodowe, skala naruszeń prawa pracy jest dużo mniejsza, bo tam jest komu kontrolować działania pracodawcy. Działaczy związkowych wyrzuca się po to, żeby móc bezkarnie łamać prawo pracy i okradać ludzi.

[i]—not. maty[/i]

[srodtytul]Krzysztof Rybiński, ekonomista z SGH[/srodtytul]

W każdej firmie jest miejsce na to, żeby związki zawodowe w sposób profesjonalny wypowiadały się w imieniu pracowników. Nie może jednak dochodzić do patologii. Wielu związkowców przestało być przedstawicielami pracowników i stało się zawodowymi działaczami. Przestali dbać o interesy wszystkich zatrudnionych, wysuwają żądania jedynie w interesie wąskiej grupy osób. Takie sytuacje powodują, że pracodawcy usiłują się bronić.Czasem sposób działania związkowców może zagrozić istnieniu ich firmy. Znam przykład z sektora publicznego: dramatyczna sytuacja w przedsiębiorstwie, złe wyniki finansowe, a związki zawodowe żądają podwyżek i większych uprawnień, nie dbając o to, czy ich zakład może w takiej sytuacji przetrwać.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości