Reklama

Panika nam zaszkodzi

Epidemia puka do drzwi. A dziennikarze i urzędnicy stracili głowę

Publikacja: 04.11.2009 05:37

Apteka

Apteka

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Wirus przybywał do Polski wraz z rodakami powracającymi z wakacji z Hiszpanii czy pracownikami – z Wielkiej Brytanii. Paniki nie było.

Większych emocji nie wzbudziła też informacja, że grypa A/H1N1 już się w Polsce szerzy – że są przypadki zachorowań u tych, którzy nigdzie nie wyjeżdżali. Dzieci dalej chodzą do szkoły, na ulicach nie widać nikogo w chirurgicznej maseczce. Miało być nauczanie przez Internet i zamknięte kina. A tu nic. Nawet na grypę sezonową Polacy nie zaczęli się szczepić chętniej, mimo że epidemiolodzy o to apelowali.

Spokój, cisza. Przed burzą, powie ktoś, kto śledzi wiadomości. Od piątku bowiem sytuacja się zmieniła. Temat wirusa A/H1N1 nie schodzi z czołówek gazet, które dramatycznie pytają: gdzie są szczepionki?! Zamieszanie jest tak duże, że – nie oszukujmy się – właśnie z tego powodu sytuacja zaczyna się robić groźna.

Przede wszystkim panika trafia w najgorszy z możliwych momentów – zakończenia negocjacji w sprawie zakupu szczepionek po jak najniższej cenie między Ministerstwem Zdrowia a firmami farmaceutycznymi. I dziennikarze, i politycy pytaniami: kiedy będzie szczepionka? dziś? jutro? za tydzień?, i stwierdzeniami: za tydzień to już byłaby tragedia!, wzmacniają pozycję negocjacyjną firm. A przecież szczyt zachorowań na grypę przypada w Polsce między styczniem a marcem i naprawdę nic się nie stanie, jeśli szczepionki na grypę pandemiczną trafią do nas tydzień później niż do innych krajów. Może warto poczekać?

Sytuacja w kraju jest wyjątkowa – z powodu kryzysu NFZ spóźnia się z płaceniem za leczenie ratujące życie, a wybucha panika z powodu szczepionki.

Reklama
Reklama

Rozsądek stracili też sami urzędnicy. Zamiast mówić o negocjacjach finansowych, minister zdrowia przekonuje, że szczepionka na świńską grypę nie jest dość bezpieczna, by rząd ją kupował. To prawda, nie ma badań przeprowadzonych na dużej populacji. Ale być ich nie może. To przecież pierwszy sezon grypowy z wirusem A/H1N1. Nie ma jednak żadnego powodu, by sądzić, że szczepionki na świńską grypę będą bardziej niebezpieczne niż te obecnie używane na grypę sezonową. Przekonywanie Polaków, że coś im w związku ze szczepieniem może grozić, to wylewanie dziecka z kąpielą – i bez straszenia szczepią się niechętnie.

Rozmowy między resortem a koncernami są prowadzone także o tym, czy szczepionki będą sprzedawane w aptekach (jak chcą urzędnicy, argumentując to powszechną dostęp- nością) czy kupowane centralnie przez rząd (jak chcą firmy, tłumacząc, że musi ich starczyć dla tych, którzy w razie epidemii zachorować nie mogą, np. lekarze, pielęgniarki).

Oczywiście gra toczy się o to, kto weźmie na siebie ryzyko zdrowotne. Ale jeszcze bardziej o to, kto może zostać z niewykorzystanymi szczepionkami na grypę pandemiczną.

Bo może się okazać, że Polacy, skołowani sprzecznymi informacjami, choć dostęp do szczepionki zyskają, to szczepić się nie zechcą.

Publicystyka
Dani Dayan: Naszym celem jest zawsze ochrona prawdy
Publicystyka
Jarosław Kuisz: Dwa Zachody – zupełnie różne światy, które coraz więcej różni
Publicystyka
Jan Zielonka: Kto przekona europejskich wyborców i polityków, by poszli po rozum do głowy?
Publicystyka
Prof. Piątkowski: Gospodarcza droga do przyszłości
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Jak Donald Trump obnaża słabość Karola Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama