Platformie zależy na paraliżu prac komisji

Działania PO były dotychczas bardziej subtelne. Jednak PiS nie powinien dać się sprowokować, lecz skierować do komisji posłów, których Platforma nie zaatakuje

Aktualizacja: 06.12.2009 21:05 Publikacja: 06.12.2009 20:30

Zrealizowany w piątek w błyskawicznym tempie pomysł posłów PO, by wykluczyć z komisji hazardowej przedstawicieli PiS – Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna – na pierwszy rzut oka wygląda na ruch zupełnie nieprzemyślany. Paradoksalnie, może on bowiem wzmocnić posłów PiS, robiąc z nich męczenników.

Nikogo bowiem nie przekonuje tłumaczenie o konieczności przesłuchania Kempy i Wassermanna, gdyż mieli oni brać aktywny udział w pracach rządu PiS nad zmianą przepisów hazardowych. Oczywiste jest, że ich zeznania nie są w stanie wnieść do prac komisji nic nowego. Ich udział w procesie legislacyjnym ograniczał się bowiem do wniesienia uwag, które przedstawić musieli jako członkowie rządu. Był to więc ich obowiązek, a nie chęć wpływania na ustawę wynikającą z nacisków lobbystów.

Dlatego coraz wyraźniej widać, że strategia Platformy ma określony cel: radykalizując swe działania, pokazuje, że tak naprawdę chodzi jej o paraliż prac komisji. Politycy PO nie bez powodu coraz częściej mówią o tzw. aferze lub o zasadzce CBA na premiera. Widać po tym, że PO nie jest zainteresowana, by aferę hazardową wyjaśnić.

Jednak dotychczasowe działania PO w tej mierze były bardziej subtelne. Choćby gdy ograniczyła termin jej prac, rozmywała odpowiedzialność za aferę na PiS i SLD przez wzywanie przed komisję Leszka Millera i Jarosława Kaczyńskiego czy dowodziła, że za ich rządów dochodziło w tej sprawie do poważnych nieprawidłowości.

Warto też przypomnieć, kogo PO skierowała do prac komisji. Nie są to posłowie z pierwszej politycznej ligi. Dzięki temu władzom partii łatwiej będzie na takie osoby wpływać albo też, gdy będzie trzeba, spektakularnie je odwołać i na nie zrzucić winę, jeśli w pracach komisji coś pójdzie nie tak.

Dlatego PiS nie powinien dać się sprowokować. Jeśli przywrócenie Kempy i Wassermanna okaże się niewykonalne, partia Jarosława Kaczyńskiego powinna skierować w ich miejsce do komisji posłów, których PO będzie trudno atakować. Paradoksalnie poddanie się PiS w tej kwestii dyktatowi Platformy może doprowadzić do tego, że partia Kaczyńskiego upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, gdy szybko oddeleguje np. młodych posłów, może stworzyć cień szansy, że komisja coś wyjaśni. Po drugie, gdy skieruje do komisji osoby, którym PO nic nie będzie mogła zarzucić, to w wypadku dalszego sabotowania jej prac przez Platformę da tym samym do ręki PiS argument, że mataczy we własnej sprawie.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/12/06/karol-manys-platformie-zalezy-na-paralizu-prac-komisji/]Skomentuj[/link][/ramka]

Zrealizowany w piątek w błyskawicznym tempie pomysł posłów PO, by wykluczyć z komisji hazardowej przedstawicieli PiS – Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna – na pierwszy rzut oka wygląda na ruch zupełnie nieprzemyślany. Paradoksalnie, może on bowiem wzmocnić posłów PiS, robiąc z nich męczenników.

Nikogo bowiem nie przekonuje tłumaczenie o konieczności przesłuchania Kempy i Wassermanna, gdyż mieli oni brać aktywny udział w pracach rządu PiS nad zmianą przepisów hazardowych. Oczywiste jest, że ich zeznania nie są w stanie wnieść do prac komisji nic nowego. Ich udział w procesie legislacyjnym ograniczał się bowiem do wniesienia uwag, które przedstawić musieli jako członkowie rządu. Był to więc ich obowiązek, a nie chęć wpływania na ustawę wynikającą z nacisków lobbystów.

Publicystyka
Stanisław Obirek: Podkarpacie jest dla Rafała Trzaskowskiego do wzięcia
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Marsze przedwyborcze. Czy kiedyś te mury runą, runą, runą?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziwne zachowanie Nawrockiego podczas debaty, Trzaskowski wrócił do formy
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: W książce „Rafał” Trzaskowski stawia zaskakujące tezy w kwestiach międzynarodowych
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Mentzen nie poprze Nawrockiego