Kilkaset kilometrów przez niedostępną górską tajgę. Przedzierali się przez gęste chaszcze, powalone konary, bagna i kilkadziesiąt rwących rzek. Przez cały czas byli nękani przez armie komarów i meszek.
– Najgorsza była rzeka Tampuda. Rwąca, pełna wirów, o skalistym dnie. Ścięliśmy toporkami kilka drzew, ale prąd natychmiast roztrzaskał ten „most” – relacjonuje Tomasz Grzywaczewski. – Wreszcie jeden z nas, Filip Drożdż, zdecydował, że popłynie wpław na lince asekuracyjnej. Cudem mu się udało. Rozpięliśmy linę ponad rzeką i dzięki temu przeprawiliśmy się na drugą stronę.
Polacy mają ze sobą książkę znanego XIX-wiecznego podróżnika Konstantyna Rengartena, który w latach 1894 – 1898 odbył pieszą wędrówkę dookoła świata. – Trzy dni spędzone w tej tajdze uznał za najtrudniejszy odcinek całej swojej podróży. Gdy już wyszliśmy z Gór Barguzińskich i powiedzieliśmy tutejszym ludziom, że przebyliśmy je pieszo, łapali się za głowy. Oni nigdy nie zapuszczają się na to terytorium – mówi Grzywaczewski.
Tomasz Grzywaczewski, Bartosz Malinowski i Filip Drożdż przemierzają pieszo trasę z Irkucka do Kalkuty. W sumie 6,5 tys. kilometrów, co ma im zająć około siedmiu miesięcy. Drogę tę podczas wojny przebył Witold Gliński, młody Polak z Wileń- szczyzny, który uciekł z sowieckiego łagru. Idący jego śladami podróżnicy przebyli już około 2,5 tysiąca kilometrów.
– W górskiej tajdze myśleliśmy o naszym wielkim poprzedniku. Żeby przedrzeć się przez te syberyjskie bezdroża, ze ścigającym go NKWD na karku, musiał być prawdziwym twardzielem – podkreśla Grzywaczewski.