Owszem, odbywają się wybory, jest opozycja, z pozoru nic się w Ameryce przyszłości nie zmieniło. Ale wolności już nie ma. Została zadeptana przez demokratyczną większość ? można się tylko domyślać, że z inspiracji starannie ukrytej elity władzy ? w imię wygody, powszechnego zadowolenia i nie urażania licznie rozmnożonych mniejszości (samego określenia „poprawność polityczna” Bradbury nie przewidział, ale całą resztę – jak najbardziej). Wszystko w imię spokoju i zadowolenia, precz z jakimikolwiek zmartwieniami.
Społeczeństwo zalane zostało beztroskim przekazem telewizyjnym, wypełnionym po brzegi rozrywką i zabawą. Wszystkie problemy i wyzwania zredukowano do przełomów fabularnych w niekończącej się telenoweli. Media obrazkowe stały się jednym wielkim, słodkim jak wata cukrowa, różowym glutem, wypełniającym ludziom mózgi po brzegi. Słowo pisane, jako nośnik niepokojących i niebezpiecznych idei, zostało natomiast całkowicie wyrugowane ? strażacy, niepotrzebni już do gaszenia pożarów, zajmują się tropieniem nielegalnych książek i paleniem ich razem z właścicielami.
„Jeśli nie chcesz, by człowiek był nieszczęśliwy z powodu polityki, nie denerwuj go pokazywaniem mu dwóch stron zagadnienia. Pokaż mu tylko jedną stronę, tę właściwą. Jeśli rząd jest nieudolny, nieodpowiedzialny i zdziera skórę podatkami, niech już lepiej taki zostanie, niż ludzie mieliby się martwić z tego powodu. Przede wszystkim spokój, zadowolenie…” ? mówi powieściowy szwarccharakter, kapitan Beatty. Mówi też wiele innych rzeczy, które doskonale pasują do ducha naszych czasów. Nie chce się wierzyć, iż Bradbury pisał to wszystko w roku 1950, w szczęśliwej Ameryce Trumana, w czasach, gdy telewizja znajdowała się w powijakach.
Nie sądzę, żeby władze tzw. publicznego radia kiedykolwiek słyszały o Bradburym i jego książce, ale argumentacja, która posłużono się dla zlikwidowania audycji publicystycznych w „Trójce” do złudzenia przypomina oczywistości wykładane przez kapitana Beatty’ego. „To pasmo zbyt wielu ludzi drażni”, miał powiedzieć pełniący obowiązki prezesa. Faktycznie, przebiegam w myślach tematy audycji, które prowadziłem – same irytujące sprawy. Zadłużenie państwa, uzależnienie gazowe, koniec korzystnej dla Polski ? i, mówiąc nawiasem, w większości zmarnowanej ? koniunktury międzynarodowej, rosnący rozziew pomiędzy ideą a praktyką „zjednoczonej Europy”… Na dodatek wbrew zasadzie kapitana Beatty’ego starałem się właśnie pokazywać głównie tę drugą stronę zagadnienia. Tę, przed którą media radośnie afirmujące władzę i porządek III RP litościwie dla swych odbiorców chronią.
Jest tu pewien problem, bo Trójka jest radiem publicznym. Teoretycznie więc powinna o takich rzeczach mówić. I teoretycznie też powinna starać się, aby na jej antenie obecne były różne punkty widzenia, nie tylko ten jedynie słuszny.