Pewien wydawca, znajomy znajomych, w sytuacji półoficjalnej, westchnął, że od dawna chciałby bardzo wydać biografię Adama Michnika, ale, niestety, jej napisanie jest niemożliwe. Żeby nie było nieporozumień – wydawca ów nie jest bynajmniej prawicowcem, „pisowcem” (wtedy zresztą by nie miał problemu). Należy do tej licznej rzeszy Polaków, którzy starając się nie interesować polityką, mają w tej kwestii kompletny chaos w głowie, i o biografii Michnika mówił jako człowiek zainteresowany zyskiem, a nie budowaniem kultu jednostki.
? Dlaczego niemożliwe? ? spytałem z głupia frant, udając, że nie wiem. Popatrzył na mnie jakbym spadł z Księżyca i wyjaśnił: ? No przecież nikt nie chce o nim opowiadać. Nie do druku, nie pod nazwiskiem. Zresztą i anonimowo, prywatnie – też nie chcą. Żadnych konkretnych wspomnień, żadnych anegdot. To znaczy, przyjaciele. Wrogowie, co innego, chętnie, ale przecież nie można się opierać na relacjach nienawistników.
Nie drążyłem, ale wyglądało na to, że wydawca wie, o czym mówi, że coś tam już w kierunku przygotowania biografii Michnika próbował robić. Hm, no cóż ? wydawałoby się, takich biografii powinno powstać już kilka. A nie powstała żadna, bo trudno tu liczyć zupełnie niestrawną hagiografię francuskiego dziennikarza, w której Michnik, że użyję rubasznego, ale naprawdę idealnie do tej książki pasującego określenia ze sztuki Shaffera o Mozarcie, jest tak posągowy, jakby sr… marmurem.
Wspomniana niechęć przyjaciół Adama Michnika do współtworzenia jego biografii wydaje się zresztą wtórna wobec niechęci samego bohatera. Nie jest w środowisku żadną tajemnicą, że inni wydawcy podchodzili już parokrotnie do autobiografii byłego bohatera albo do wywiadu-rzeki, że zadania podejmowało się już kilku kolejnych dziennikarzy, wiernych wychowanków michnikowszczyzny, i nic z tego nie wyszło. Podobno główną przyczyną niepowodzenia były ponawiane żądania ciągłego wprowadzania w opisaną, czy wręcz opowiedzianą przez niego samego przeszłość wciąż nowych korekt w zależności od zmieniającej się sytuacji aktualnej. Skoro sam bohater zmienia zeznania, to nic dziwnego, że jego wielbiciele wolą milczeć, nie wiedząc, czy na danym etapie ich wspomnienia związane z Michnikiem by się jemu samemu spodobały, czy może nie; lepiej tego nie sprawdzać.
Jest w tym, przyznacie Państwo, paradoks godny zauważenia. Przecież biografia Adama Michnika jest biografią chwalebną. Przynajmniej ludzie, którzy mogliby o niej opowiadać, o nim samym nie wspominając, nie mają co do tego żadnej wątpliwości. Dlaczego ta chwalebna, wzorcowa, bohaterska, heroiczna biografia jest okryta mgłą wstydliwej tajemnicy? Dlaczego „nienawistnicy” nie mają hamulców w jej odsłanianiu, a właśnie wielbiciele, miłośnicy, stronnicy – się boją? Gdzie przyczyna tego tabu? Sławimy, podziwiamy, podajemy za wzór, ale nie chcemy widzieć, jak to było.