Lider Platformy Grzegorz Schetyna zbudował koalicję, w której to on jest niekwestionowanym liderem. Zablokował wszystkie inne alternatywne pomysły poza ruchem Roberta Biedronia. Nie powstała żadna inna koalicja niż ta, w której karty rozdaje Schetyna. Czy zagwarantuje mu to polityczny sukces, czy tylko zapewni w przyszłości upadek z wysokiego konia?
Tak jak niegdyś Jarosław Kaczyński na prawicy, po stronie anty-PiS najsilniejszym graczem jest teraz lider PO. Ale pytanie pozostaje otwarte, czy podąży dalej drogą Kaczyńskiego i osiągnie tak duże sukcesy.
Bo zbudowanie Koalicji Europejskiej to dopiero początek drogi. Już teraz widać wyraźnie, że Koalicja nie uniknie pytań o spójność programową w sprawach krajowych. To efekt strategii PiS, która będzie teraz polegać na wykorzystywaniu przez trzy miesiące procesu realizacji obietnic z „piątki Kaczyńskiego" jako wiodącego motywu kampanii. Będą też inne wydarzenia krajowe, które staną się punktem odniesienia dla mediów.
W każdym przypadku Koalicja i jej członkowie będą dostawać pytania od mediów i od partii rządzącej na różne tematy, którymi Polacy będą żyć do 26 maja. Rzecznik rządu już teraz zapowiedziała, że 5 marca zostanie zaprezentowana „mapa drogowa" realizacji obietnic. W grę o „postulaty krajowe" gra od samego początku Robert Biedroń.
Jarosław Kaczyński zbudował obóz wokół PiS w inny sposób niż Schetyna. Wygrał wybory wspólnie z partiami Gowina i Ziobry. A przecież pokonał ziobrystów m.in. w wyborach uzupełniających na Podkarpaciu we wrześniu 2013 r., w jednej z najbardziej brutalnych kampanii „wewnątrz" prawicy w ostatnich kilkunastu latach. Później jego rywale nie mieli już wyjścia. Mogli pójść z nim albo przepaść.