Od politycznej kariery u boku Lecha Wałęsy, poprzez pierwszą „gwiazdkę” za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, a skończywszy na ostatnim awansie dokonanym przez Bronisława Komorowskiego. Okazuje się kariera szefa BOR przebiega sprawnie, a zaczęła się od zarządzania tzw. garażem.
Zarówno słowa Wałęsy, jak i Wachowskiego trafnie opisują obecnego szefa BOR. Bo Janicki był i jest sprawny. „Facet od wszystkiego. Tu pójdzie, tu zajrzy, tu zapyta, jak pomóc… i pomoże” – mówi były funkcjonariusz Biura. Jako szef wydziału w oddziale transportu, a następnie szef całego transportu Janicki zarządzał tzw. garażem, czyli flotą rządowych limuzyn. To on decydował, kto i jakim pojazdem będzie się poruszał. Który polityk pojedzie zdezelowanym volvo, a który nowym mercedesem. Garaż stwarzał także inne możliwości. Kolejny były funkcjonariusz Biura opowiada o zdarzających się tam wymianach opon, które później odnajdywały się w prywatnych samochodach, czy też paliwie, które przez noc cudownie „parowało” z baków rządowych limuzyn. Nikomu oficjalnie nic i nigdy nie udowodniono. Nie wysuwano też żadnych oskarżeń w tym zakresie.
Kariera szefa BOR rozwijała się bez zarzutu aż do czasu, gdy...