Przez wieki kaligrafia była sztuką niezbędną do pisania listów, wierszy czy książek. Również prozaiczne podania, podpisy na listach płac czy aktach urodzenia wymagały opanowania jej choćby w stopniu podstawowym. Stawiania ładnych literek przez setki lat uczono więc dzieci na całym świecie, zmuszając do pisania po śladzie, kreślenia szlaczków etc.
W zeszłym tygodniu wydział edukacji w amerykańskim stanie Indiana wydał dyrektywę, która pozwala szkołom na zaprzestanie nauczania tej archaicznej umiejętności. Zamiast tego nauczyciele mogliby się skupić na rozwijaniu u uczniów umiejętności obsługi klawiatury. Decyzja w sprawie wstrzymania, ograniczenia lub pozostawienia na tym samym poziomie co dotychczas liczby godzin poświęconych na naukę ręcznego pisania należeć będzie do dyrektorów poszczególnych szkół. Od wszystkich uczniów wymagana będzie jednak umiejętność sprawnego posługiwania się komputerową klawiaturą.
Podobną decyzję podjęli już dyrektorzy niektórych szkół w stanie Nowy Jork.
Miejmy jednak nadzieję, że dyrektorzy polskich szkół nie pójdą zbyt szybko w ślady amerykańskich kolegów. Z niektórych europejskich badań wynika bowiem, że dzieci, które potrafią pisać również ręcznie, będą osiągać lepsze wyniki w nauce, niż ich rówieśnicy piszący tylko na komputerze.
Współczuć należy też przyszłym zakochanym, których miłosne wyznania będą pisane podobnym „charakterem pisma" co wyciąg z konta bankowego.