Nergal bohaterem salonów - opinie publicystów

Nie wystarczy być ekspartnerem Dody, aby zdobyć szacunek salonowych dziennikarzy. Aby uchodzić za autorytet i artystę, trzeba podrzeć Pismo Święte

Publikacja: 12.09.2011 17:20

Nergal bohaterem salonów - opinie publicystów

Foto: W Sieci Opinii


Czytam i oczom nie wierzę. Jeszcze niedawno uznałbym to za kiepski żart. Tyle że to prawda. Adam „Nergal” Darski, lider zespołu Behemoth, najpierw prowokacyjnie niszczy Biblię, następnie nie dość, że zostaje uwolniony od zarzutów, to jeszcze, jakby w nagrodę, zatrudnia go telewizja publiczna w roli jurora w muzycznym show. I wszystko to dzieje się w kraju rzekomo katolickim. W kraju o tysiącletniej chrześcijańskiej tradycji.

Wyczynom barbarzyńcy towarzyszy wsparcie licznych komentatorów liberalnych mediów. Okażmy Nergalowi tolerancję – słyszę. Pokażmy, że jesteśmy otwarci, że cenimy różnorodność, że nikogo nie wykluczamy – dochodzi mnie natrętny głos mędrków. I szyderstwo: jeśli się komuś nie podoba, niech nie ogląda. Niech sobie zmieni telewizję. Albo niech przełączy kanał. 

Nie ma zgody. Tu nie chodzi o tolerancję, ale o akceptację chamstwa i głupoty. Darcie ksiąg Pisma Świętego nie jest przejawem wolności słowa, ale objawem zdziczenia. Sprawa Nergala, sądzę, pokaże, na ile silna jest w Polsce chrześcijańska opinia publiczna. Jeśli nie uda się jej doprowadzić do jego odejścia z TVP, będzie to symboliczny znak kapitulacji Kościoła w Polsce. Dowodem na to, że ludziom wierzącym szacunek nie przysługuje.

Ryszard Terlecki w salonie24.pl nawołuje do bojkotu TVP:


Telewizja publiczna powinna Polakom zapewniać rzetelną informację, solidne analizy i komentarze, wartościowe filmy, użyteczne programy kulturalne i edukacyjne, dobrą rozrywkę. Jeżeli tego nie robi, to nie powinna liczyć na nasze wsparcie. Jednak odmowa płacenia abonamentu nie zachwieje telewizyjnym budżetem. Bo telewizja żyje z reklam. I właśnie tu możemy być skuteczni. Skoro opisaną postać zatrudniono w programie 2 TVP, to wolno nam zwrócić się do firm, umieszczających tam swoje reklamy, o ich pilne wycofanie. W przeciwnym razie wezwiemy do bojkotu, najpierw jednego, losowo wybranego reklamodawcy, a jak to nie poskutkuje, to pozostałych.

Jest nas wystarczająco dużo, żeby właściciel np. sieci handlowej szybko przeniósł się z reklamami gdzie indziej, gdy tylko odczuje nawet niewielki spadek obrotów. Zobaczymy wówczas miny szefów telewizji, gdy zabraknie milionów na ich wynagrodzenia i premie. I zobaczymy, że jesteśmy w stanie wyznaczyć granice przyzwoitości, których przekraczanie naraża na wymierne, materialne straty. Tym bardziej, że jest kategoria ludzi, którzy jedynie takie straty uznają za dotkliwe.

Piotr Semka w tygodniku „Uważam Rze” pisze:


Sprawa zaproszenia Nergala do TVP długo nie pojawiała się na czołówkach polskich gazet. Dopiero gdy głos zabrał biskup włocławski Wiesław Mehring, wielu publicystów zareagowało, ale obroną muzyka. Tak więc w pierwszej fazie media ignorują zaproszenie ekstremisty do TVP. A gdy wreszcie hierarcha kościelny poczuł, że nie może tego tematu omijać, natychmiast odgrzano stary antykościelny stereotyp. Oto biskupi chcą decydować, kto ma występować w TVP. Co ciekawe, w obronie Nergala wystąpiła komentatorka religijna „Gazety Wyborczej” Katarzyna Wiśniewska, która zaczęła wyśmiewać obawy, że Nergal będzie promował w telewizji satanizm, i wręcz zachęciła, by być dumnym z lidera Behemotha, gdyż jako Polak podbił on amerykański rynek.

(...) Można przyjąć, że dla Nergala rwanie Biblii to jedynie sposób na zdobywanie popularności. Że nie musi to być jakaś głębiej umotywowana filozofia, ale coś w rodzaju wygłupu. Zapytajmy jednak, czy w podobny sposób usprawiedliwia się występy neonazistowskich kapel w RFN, które zachwycają się np. Rudolfem Hessem czy Hitlerem, także na zasadzie prymitywnej transgresji. Niemiecka policja i tamtejsza opinia publiczna są wobec takich koncertów niezwykle surowe – nie usprawiedliwiają hajlujących wyrostków, wskazując, że nie można ich nazwać nazistami, bo nie czytają mętnych wywodów ideologów NSDAP.

Tomasz Terlikowski salon24.pl zauważa:


Jeśli bowiem darcie Biblii i określanie jej mianem „g...” jest – według sądu – tylko ekspresją artystyczną, to dlaczego za podobną ekspresję nie uznać działań wandali z Białegostoku, którzy zdewastowali bukszpanową Gwiazdę Dawida (warto zresztą uświadomić sobie, że Biblia zawiera w sobie też Torę, która jest dla Żydów czymś o niebo ważniejszym, niż wspomniana już gwiazda)? Jeśli wolno wyśpiewywać pochwałę morderców św. Wojciecha, to dlaczego niedopuszczalne jest wypisywanie wulgarnych napisów na grobach? I wreszcie jeśli Holokausto może być autorytetem w TVP, to dlaczego potępiacie szczyli, którzy rysowali swastyki na pomnikach?

(...) Mam nadzieję, że znajdą się w tej masie wielbicieli podwórkowego satanisty ludzie uczciwi, którzy będą potrafili dostrzec, że między wandalami w Jedwabnem a Nergalem jest tylko jedna różnica: skali nienawiści i wpływu na opinie publiczną. Mam nadzieję, że znajdzie się wśród nich jeden sprawiedliwy, który przyzna, że drzeć Biblii nie wolno, choćby z szacunku dla uczuć innych.

Czytam i oczom nie wierzę. Jeszcze niedawno uznałbym to za kiepski żart. Tyle że to prawda. Adam „Nergal” Darski, lider zespołu Behemoth, najpierw prowokacyjnie niszczy Biblię, następnie nie dość, że zostaje uwolniony od zarzutów, to jeszcze, jakby w nagrodę, zatrudnia go telewizja publiczna w roli jurora w muzycznym show. I wszystko to dzieje się w kraju rzekomo katolickim. W kraju o tysiącletniej chrześcijańskiej tradycji.

Wyczynom barbarzyńcy towarzyszy wsparcie licznych komentatorów liberalnych mediów. Okażmy Nergalowi tolerancję – słyszę. Pokażmy, że jesteśmy otwarci, że cenimy różnorodność, że nikogo nie wykluczamy – dochodzi mnie natrętny głos mędrków. I szyderstwo: jeśli się komuś nie podoba, niech nie ogląda. Niech sobie zmieni telewizję. Albo niech przełączy kanał. 

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości