Czytam i oczom nie wierzę. Jeszcze niedawno uznałbym to za kiepski żart. Tyle że to prawda. Adam „Nergal” Darski, lider zespołu Behemoth, najpierw prowokacyjnie niszczy Biblię, następnie nie dość, że zostaje uwolniony od zarzutów, to jeszcze, jakby w nagrodę, zatrudnia go telewizja publiczna w roli jurora w muzycznym show. I wszystko to dzieje się w kraju rzekomo katolickim. W kraju o tysiącletniej chrześcijańskiej tradycji.
Wyczynom barbarzyńcy towarzyszy wsparcie licznych komentatorów liberalnych mediów. Okażmy Nergalowi tolerancję – słyszę. Pokażmy, że jesteśmy otwarci, że cenimy różnorodność, że nikogo nie wykluczamy – dochodzi mnie natrętny głos mędrków. I szyderstwo: jeśli się komuś nie podoba, niech nie ogląda. Niech sobie zmieni telewizję. Albo niech przełączy kanał.
Nie ma zgody. Tu nie chodzi o tolerancję, ale o akceptację chamstwa i głupoty. Darcie ksiąg Pisma Świętego nie jest przejawem wolności słowa, ale objawem zdziczenia. Sprawa Nergala, sądzę, pokaże, na ile silna jest w Polsce chrześcijańska opinia publiczna. Jeśli nie uda się jej doprowadzić do jego odejścia z TVP, będzie to symboliczny znak kapitulacji Kościoła w Polsce. Dowodem na to, że ludziom wierzącym szacunek nie przysługuje.
Ryszard Terlecki w salonie24.pl nawołuje do bojkotu TVP: